Czas jest jednym z najgorszych wrogów człowieka. To
on sprawia, że po długiej nieobecności możemy kogoś stracić. To przez niego
zaczynamy myśleć czy na pewno znajdujemy się w odpowiednim miejscu i w
odpowiednim czasie. Boimy się odrzucenia..
Strach.
Tylko to czuję. Nie jestem pewna czy dobrze robię. Może tak miało być? Może..
Teraz nie ma już odwrotu. Za późno.
Przykładam dłonie do filiżanki gorącej herbaty, dopiero po czasie czuję lekkie
poparzenie. Przykładam palce do płatków uszu by po chwili poczuć ukojenie.
Rozglądam się po kawiarni i stwierdzam, że z biegiem czasu nie zmieniła się
bardzo. Tylko ściany są odnowione na krwisty ale przyjemny czerwień. Po
parunastu minutach widzę znajomą sylwetkę. Dziewczyna podchodzi do mnie.
Wstaję. Bez żadnych słów, żadnego przywitania wpadamy sobie w
ramiona. Czy to
znak, że ona żałuje tego do czego się przyczyniła? To już nie ważne. Nie czuję
tego wstrętu do jej osoby jak sprzed paru lat. Czuję ulgę i ciepło na sercu.
Siadamy na swoje
miejsca, Joanna zamawia coś do picia. Widzę w jej szarych
oczach coś czego nigdy u niej nie widziałam. Miłość, szczęście..? Nie!
Podniecenie!
-Chyba coś nie długo się zmieni w twoim życiu, hm? - biorę maleńki łyk gorącego
płynu i wpatruję się w przyjaciółkę.
-Tak - kiwa głową i po chwili piszczy, dodając - stan cywilny!
-Gratuluję! Kim jest ten szczęściarz? - w duchu modlę się aby to nie był
Matthew, którego dzięki niej straciłam.
-Ma na imię Chester i.. - przerywa by spojrzeć czy jestem zaciekawiona tym co
mówi - i gra w zespole. Rockowym. Może znasz? Linkin Park.
-Wow - zatkało mnie. Nigdy bym nie powiedziała, że wychaczy takiego gościa.
Utalentowany, przystojny z tego co mi wiadomo bardzo zabawny.. no i majętny.
Czemu mnie to nie dziwi?
-Jestem taka szczęśliwa odkąd go poznałam - szczebiocze.
-To jak długo się znacie?
-Trzy lata. Trzy najcudowniejsze lata - wzdycha i miesza łyżeczką w
herbacie.
-Życzę Wam szczęścia - uśmiecham się.
-Dzięki. A u Ciebie jak tam w życiu osobistym?
-Nie ma nikogo.. Nie potrzebuję faceta, chcę się wyszaleć dopóki jeszcze mogę
- mrugam do niej. Nasza rozmowa o dziwo ciągnie się jak za dawnych lat. Po
dwóch godzinach wychodzimy z kawiarni i mam zamiar się z nią pożegnać, kiedy
niespodziewanie zadaje mi pytanie, na które nie wiem jak odpowiedzieć.
-Zostaniesz moją druhną?
Zamieram. W moich oczach naradza się przerażenie. Co zrobić? Czy wybaczyłam jej na tyle żeby spełnić jej obietnicę z dzieciństwa? A może to przez to, że miałabym być świadkową chociaż sama bym wolała być na jej miejscu?
-Tak - szepczę i odwracam się na pięcie by jak najszybciej oddalić się od Joanny.
-Zostaniesz moją druhną?
Zamieram. W moich oczach naradza się przerażenie. Co zrobić? Czy wybaczyłam jej na tyle żeby spełnić jej obietnicę z dzieciństwa? A może to przez to, że miałabym być świadkową chociaż sama bym wolała być na jej miejscu?
-Tak - szepczę i odwracam się na pięcie by jak najszybciej oddalić się od Joanny.
~*~
- Kochanie , nie
denerwuj się już . Mówię Ci , że byłem u Mike' a .
- Wiesz jak ja się martwiłam idioto ? Umierałam ze
strachu ...
- Daj spokój już , przepraszam - powiedziałem przytulając
ją i całując w czoło .
-No dobrze już . Tylko nie rób mi tak więcej , chociaż
zadzwoń gdzie jesteś .
- Ok, ok . Już się uspokój .
- Wiesz , że za 3 dni jedziecie w trasę . Zostawisz mnie
na całe 2 miesiące , czy nawet teraz nie mógłbyś mi poświęcić chwili . ?
- Coo .? A no tak
.. zupełnie zapomniałem .
Jak mogłem o tym zapomnieć . Wszyscy dookoła o tym mówią
. Mam za wiele na głowie . Więc .. trasa . Będę miał czas , żeby sobie
poukładać . Taaaaak , w sumie koncerty nie są takie złe , mam nadzieję , że
fani wadzą mi satysfakcje z tego co robię . Zawsze tak było , zawsze tak będzie .
Z zamyślenia wyrwał mnie Mike , wydzwania co 5 minut , odkąd zwiałem z ich domu bez
słowa . W końcu trzeba odebrać .
- No siema Mike .
- Chester czy ty chcesz mnie doprowadzić do nerwicy ?!
- Oo hej Ann . ty
też zdenerwowana ? Ludzie wyluzujcie .
- Mógłbyś
powiedzieć , że wychodzisz .. Martwiłam się , po tobie można się spodziewać
wszystkiego ...
- Już nie przesadzaj . Nic wielkiego sie nie stało , nie
musisz się tak o mnie martwić .
- Chazz , dobrze .
Ale obiecaj, że nigdy więcej ..
- Tak, tak obiecuje
już nie będę myśleć tylko o sobie i takie tam .
- Uhh .. Chester
naprawdę jesteś dla mnie jak brat.
- Wiem Ann , przepraszam cię bardzo .
- No już dobrze, dobrze . Daję ci Mike . Pa .
- No pa Ann, nie gniewaj się .
- Siema stary .
Błagam nie denerwuj jej . A tak poza tym widzimy sie w studiu za pół godziny , nie ? Wtedy pogadamy . Kończe .
Rozłączył się . Nie zdąrzyłem nawet nic powiedzieć. Pocałowałem
Joannę i wyszedłem . Pojechałem prosto
do studia , mam nadzieję , że Mike będzie wcześniej . Nie myliłem się , już
czekał . Gdy tylko zaparkowałem przyszedł .
- No i jak tam ?
- Trasa , tyle w temacie .
- Nie o tym mówię .
- Ale ja myślę tylko o tym . Całe dnie znowu z wami
jak za dawnych czasów , odetchnę , w końcu .!
Z resztą, każdemu z nas się to przyda .
- Ta , masz rację .
Widzę , że nie chcesz gadać . Dobra nie nalegam . Chodź , Brad już jest
.
- Siema Chazz, Mike . Reszty nie ma ?
- Nie jeszcze nie przyjechali .
- Chodźcie do środka .
Poszliśmy do środka . Za jakiś czas przyjechał Joe i Phoenix . Czekaliśmy dość długo , ale
Rob się nie zjawiał . Położyłem się na
kanapie , nie mogąc przestać myśleć o trasie . Mogłaby już trwać . Mike zaczął
nucić ` Runaway ` . Dałem się
ponieść . Czułem się jak na koncercie . Oo tak , tego mi brakuje . Ostatnio
tego nie doceniłem . Gdy tak szaleliśmy
w studiu , wpadły Anna i Karen . Całe
roztrzęsione . Mike pierwszy do nich
dotarł , zaczął wypytywać co się stało .
- Nic nie słyszeliście ? Ludzie macie tu radio ...
- Ale Karen , powiedz co się stało . - powiedział
przytulając płaczącą już Annę .
- Rob miał wypadek . Nie wiemy czy to bardzo poważne ,
czy nie ale trafił do szpitala więc to na pewno nie błahostka - Karen też zaczęła płakać .
Więc dzisiaj urodziny Chestera ! ♥ Sto lat , sto lat : D . Mam nadzieję , że pamiętaliście .. ; p . Z tej okazji dodajemy nowy rozdział . Dedykuję go Merry65 i dziękuję za komentarz . :) Czytajcie , komentujciee , głosujcie w ankiecie . :) Następny rozdział jak najszybciej .. :) .
No i jeszcze raz stoo lat dla Chazzyego ! ♥
Chazzy & ChazzyChaz . ♥
Oooo jak miło.. :) dzięki za dedykacje :* . Rozdział świetny! Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy... że ta narzeczona Chestera to przyjaciółka głównej bohaterki. Zapowiada się ciekawie! Biedny Rob, mam nadzieje że z tego wyjdzie. Życzę weny!
OdpowiedzUsuńPs. Życzę naszemu kochanemu Chesterowi wszystkiego najlepszego, 100 lat grania z LP, wydania nowej płyty tak samo zajebistej jak reszta, tak samo silnego wokalu jak teraz i powiekszającej się rzeszy fanów :* . A dla fanów jak najszybszego koncertu w Polsce! <3 . Pozdrowienia! ~ Merry65
OMG, nie nie, nie! Mam nadzieję, że będzie OK. Wiem, że ja trochę nie w temacie, ale dopiero dziś tu trafiłam, więc sorki za zapłon. Lecę czytać następny. Aha, i moja skleroza. Zapraszam do siebie:
OdpowiedzUsuńonlymy-way.blogspot.com
Z chęcią wpadnę i poczytam <3 . ChazzyChaz
Usuń