środa, 20 marca 2013

Rozdzial 3 . ` Place for my head `


   Czas jest jednym z najgorszych wrogów człowieka. To on sprawia, że po długiej nieobecności możemy kogoś stracić. To przez niego zaczynamy myśleć czy na pewno znajdujemy się w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie. Boimy się odrzucenia.. 
    Strach. Tylko to czuję. Nie jestem pewna czy dobrze robię. Może tak miało być? Może.. Teraz nie ma już odwrotu. Za późno. 
Przykładam dłonie do filiżanki gorącej herbaty, dopiero po czasie czuję lekkie poparzenie. Przykładam palce do płatków uszu by po chwili poczuć ukojenie. Rozglądam się po kawiarni i stwierdzam, że z biegiem czasu nie zmieniła się bardzo. Tylko ściany są odnowione na krwisty ale przyjemny czerwień. Po parunastu minutach widzę znajomą sylwetkę. Dziewczyna podchodzi do mnie. Wstaję. Bez żadnych słów, żadnego przywitania wpadamy sobie w 
ramiona. Czy to znak, że ona żałuje tego do czego się przyczyniła? To już nie ważne. Nie czuję 
tego wstrętu do jej osoby jak sprzed paru lat. Czuję ulgę i ciepło na sercu. Siadamy na swoje
  miejsca, Joanna zamawia coś do picia. Widzę w jej szarych oczach coś czego nigdy u niej nie widziałam. Miłość, szczęście..? Nie! Podniecenie!
-Chyba coś nie długo się zmieni w twoim życiu, hm? - biorę maleńki łyk gorącego płynu i wpatruję się w przyjaciółkę. 
-Tak - kiwa głową i po chwili piszczy, dodając - stan cywilny! 
-Gratuluję! Kim jest ten szczęściarz? - w duchu modlę się aby to nie był Matthew, którego dzięki niej straciłam. 
-Ma na imię Chester i.. - przerywa by spojrzeć czy jestem zaciekawiona tym co mówi - i gra w zespole. Rockowym. Może znasz? Linkin Park. 
-Wow - zatkało mnie. Nigdy bym nie powiedziała, że wychaczy takiego gościa. Utalentowany, przystojny z tego co mi wiadomo bardzo zabawny.. no i majętny. Czemu mnie to nie dziwi?
-Jestem taka szczęśliwa odkąd go poznałam - szczebiocze.
-To jak długo się znacie?
-Trzy lata. Trzy najcudowniejsze lata - wzdycha i miesza łyżeczką w herbacie. 
-Życzę Wam szczęścia - uśmiecham się.
-Dzięki. A u Ciebie jak tam w życiu osobistym?
-Nie ma nikogo.. Nie potrzebuję  faceta, chcę się wyszaleć dopóki jeszcze mogę - mrugam do niej. Nasza rozmowa o dziwo ciągnie się jak za dawnych lat. Po dwóch godzinach wychodzimy z kawiarni i mam zamiar się z nią pożegnać, kiedy niespodziewanie zadaje mi pytanie, na które nie wiem jak odpowiedzieć.
-Zostaniesz moją druhną?
Zamieram. W moich oczach naradza się przerażenie. Co zrobić? Czy wybaczyłam jej na tyle żeby spełnić jej obietnicę z dzieciństwa? A może to przez to, że miałabym być świadkową chociaż sama bym wolała być na jej miejscu?
-Tak - szepczę i odwracam się na pięcie by jak najszybciej oddalić się od Joanny. 

~*~

-  Kochanie , nie denerwuj się już . Mówię Ci , że byłem u Mike' a .
- Wiesz jak ja się martwiłam idioto ? Umierałam ze strachu ...
- Daj spokój już , przepraszam - powiedziałem przytulając ją i całując w czoło .
-No dobrze już . Tylko nie rób mi tak więcej , chociaż zadzwoń gdzie jesteś .
- Ok, ok . Już się uspokój  .
- Wiesz , że za 3 dni jedziecie w trasę . Zostawisz mnie na całe 2 miesiące , czy nawet teraz nie mógłbyś mi poświęcić chwili . ?
-  Coo .? A no tak .. zupełnie zapomniałem .
Jak mogłem o tym zapomnieć . Wszyscy dookoła o tym mówią . Mam za wiele na głowie . Więc .. trasa . Będę miał czas , żeby sobie poukładać . Taaaaak , w sumie koncerty nie są takie złe , mam nadzieję , że fani wadzą mi satysfakcje z tego co robię .  Zawsze tak było , zawsze tak będzie .
  Z zamyślenia wyrwał mnie Mike , wydzwania  co 5 minut , odkąd zwiałem z ich domu bez słowa . W końcu trzeba odebrać .
-  No siema Mike .
- Chester czy ty chcesz mnie doprowadzić do nerwicy ?!
- Oo hej  Ann . ty też zdenerwowana ? Ludzie wyluzujcie .
-  Mógłbyś powiedzieć , że wychodzisz .. Martwiłam się , po tobie można się spodziewać wszystkiego ...
- Już nie przesadzaj . Nic wielkiego sie nie stało , nie musisz się tak o mnie martwić .
- Chazz  , dobrze . Ale obiecaj, że nigdy więcej ..
- Tak, tak obiecuje  już nie będę myśleć tylko o sobie i takie tam .
- Uhh ..  Chester naprawdę jesteś dla mnie jak brat.
- Wiem Ann , przepraszam cię bardzo .
- No już dobrze, dobrze .  Daję ci Mike . Pa .
- No pa Ann, nie gniewaj się .
-  Siema stary . Błagam nie denerwuj jej . A tak poza tym widzimy sie w studiu  za pół godziny , nie ?  Wtedy pogadamy . Kończe .
Rozłączył się . Nie zdąrzyłem nawet nic powiedzieć. Pocałowałem Joannę i  wyszedłem . Pojechałem prosto do studia , mam nadzieję , że Mike będzie wcześniej . Nie myliłem się , już czekał . Gdy tylko zaparkowałem przyszedł .
- No i jak tam ? 
- Trasa , tyle w temacie .
- Nie o tym mówię .
- Ale  ja  myślę tylko o tym . Całe dnie znowu z wami jak za dawnych czasów , odetchnę , w końcu .!  Z resztą, każdemu z nas się to przyda .  
- Ta , masz rację .  Widzę , że nie chcesz gadać . Dobra nie nalegam . Chodź , Brad już jest .
- Siema Chazz, Mike . Reszty nie ma  ?  
- Nie jeszcze nie przyjechali .
- Chodźcie do środka .
Poszliśmy do środka . Za jakiś czas przyjechał  Joe i Phoenix . Czekaliśmy dość długo , ale Rob się nie zjawiał .  Położyłem się na kanapie , nie mogąc przestać myśleć o trasie . Mogłaby już trwać .  Mike zaczął  nucić ` Runaway `  . Dałem się ponieść . Czułem się jak na koncercie . Oo tak , tego mi brakuje . Ostatnio tego nie doceniłem .  Gdy tak szaleliśmy w studiu , wpadły  Anna i Karen . Całe roztrzęsione .  Mike pierwszy do nich dotarł , zaczął wypytywać co się stało .
- Nic nie słyszeliście ? Ludzie macie tu radio ...
- Ale Karen , powiedz co się stało . - powiedział przytulając płaczącą już Annę .
- Rob miał wypadek . Nie wiemy czy to bardzo poważne , czy nie ale trafił do szpitala więc to na pewno nie błahostka  - Karen też zaczęła płakać . 
 Więc dzisiaj urodziny Chestera ! ♥   Sto lat , sto lat : D . Mam nadzieję , że pamiętaliście .. ; p . Z tej okazji dodajemy nowy rozdział . Dedykuję go Merry65  i dziękuję za komentarz . :) Czytajcie , komentujciee , głosujcie w ankiecie . :) Następny  rozdział jak najszybciej .. :) . 
No i jeszcze raz stoo lat dla Chazzyego ! ♥

Chazzy & ChazzyChaz . ♥ 

3 komentarze:

  1. Oooo jak miło.. :) dzięki za dedykacje :* . Rozdział świetny! Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy... że ta narzeczona Chestera to przyjaciółka głównej bohaterki. Zapowiada się ciekawie! Biedny Rob, mam nadzieje że z tego wyjdzie. Życzę weny!

    Ps. Życzę naszemu kochanemu Chesterowi wszystkiego najlepszego, 100 lat grania z LP, wydania nowej płyty tak samo zajebistej jak reszta, tak samo silnego wokalu jak teraz i powiekszającej się rzeszy fanów :* . A dla fanów jak najszybszego koncertu w Polsce! <3 . Pozdrowienia! ~ Merry65

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG, nie nie, nie! Mam nadzieję, że będzie OK. Wiem, że ja trochę nie w temacie, ale dopiero dziś tu trafiłam, więc sorki za zapłon. Lecę czytać następny. Aha, i moja skleroza. Zapraszam do siebie:
    onlymy-way.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń