One shot`y

Ten jak i inne one shot`y będą publikowane na tym blogu -> http://anything-happy-one-shot-lp.blogspot.com/ .

One Shot. `Listen to your heart . Those angel voices <33` 

  Jedyne dźwięki, które słyszał to tykanie wskazówek zegara i jego przyśpieszony oddech. Młodym mężczyzną władał strach, a jego dłonie mokre i roztrzęsione, ściskał mocno. Białe, puste korytarze przepełnione były plastukowymi krzesełkami. Na obecnym piętrze znajdował się tylko on, nie licząc pięlęgniarek, które wychodziły i wchodziły z pomieszczenia gdzie znajdowała się jego ukochana. Nigdy w życiu nie czuł takiego zdenerwowania co wtedy. Wszystko trwało tak długo. Okropnie się niecierpliwił. Chciał wstać i tam wejść, gdy nagle zza szklanych drzwi wyszedł mężczyzna w białym fartuchu. Chester szybkim krokiem znalazł się przed nim. Lekarz tylko poklepał go po ramieniu i pogratulował. 
~*~
Trzymał jej zmęczoną dłoń i czekał aż w końcu się obudzi. Sam osuwał się po białej pościeli, aż w końcu jego głowa wylądowała na nodze śpiącej dziewczyny... Obudziło go lekkie stukanie w ramię. Uniósł twarz i zaspanymi oczami spojrzał na najcudowniejszy uśmiech na świecie. Jej niebieskie oczy wpatrywały się w jego czarne jak węgielki oczka. W tym samym czasie do pomieszczenia wbiegła, szczęśliwa pielęgniarka. Oboje skierowali wzrok na nią i się roześmiali. 
-Zaraz przyniosę Wam, wasze maleństwo- spojrzeli po sobie i już wiedzieli, że to jeden z ich najszczęśliwszych dni w całym życiu. Po paru minutach ujrzeli małe zawiniątko. Pierwszą osobą, która chciała je przytulić, była młoda, pełna życia, uśmiechnięta blondynka. Odkryła małą zaróżowioną twarzyczkę i palcem musnęła policzek. On, natomiast zaglądnął jej przez ramię. Pierwszy raz widział tak cudowny widok. Od razu jego serce zaczęło bić szybciej. Nachylił się do niej i sprzedał jej soczystego całusa. Usadowił się koło niej, objął ramieniem i oboje podziwiali słodki nosek ich maleństwa. 
-Wymyśliłeś już imię?- skierowała wzrok na niego. 
-Nie! Byłem zbyt przejęty tym wszystkim, ale się coś wymyśli..- w tym samym czasie wpadli chłopcy z zespołu. 
-Rozwalimy tę budę!- wrzasnął podekscytowany Mike.
-Ćśś.. To szpital, durniu- zaśmiał się Dave. 
-To co wybraliście już imię?- dopytywał się Joe- jaka płeć?
-Chłopiec, a imieniem miał zająć się tatuś, który o tym całkowicie zapomniał- zachichotała dziewczyna. 
-Proste, daj imię po mnie!- krzyknął Michael. 
Pół godziny sprzeczali się czyje imię powinni wybrać dla swojego pierworodnego. Wieczorem, gdy opuścili już szpital, a para zakochanych została sama, postanowili wybrać imię. 
-A może Lucas?
-Niee.. Collin?
-Nie chcę skrzywdzić dzieciaka- krzyknął- może.. Jack?
-Tak. Podoba mi się i to bardzo- Ucałowała go. 
~*~
Tydzień później..
-Skarbie jak Ci idzie?- weszłam do pokoju z Jack`iem na rękach. 
-Już prawie kończę- klękał oparty na łokciach przy łóżeczku dla dzieci. 
-Zobacz jak ten tata jest niegrzeczny, wypina swój tyłek na nas.
-Przecież lubisz gdy jestem niegrzeczny- stanął przede mną i poruszał zabawiacko brwiami. 
-Nie przy dziecku, uspokój się- zaśmiał się i delikatnie pocałował. Objął nas i oglądaliśmy pokój naszego maleństwa, który jest w stu procentach skończony. 
 -Idealnie- wyszeptał Chaz. Tylko skinęłam głową. To dzięki niemu stało się to co jest teraz. Nie wiem jak by wyglądało moje życie bez tego szaleńca przy boku. Zakochałam się w nim od naszego pierwszego spotkania, już wtedy wiedziałam, że nic nas nie rozdzieli. A teraz wiemy, że nie chcemy zaprzestać na trzyosobowej rodzince.. :*


Ten one shot jest napisany dla Julki z okazji jej urodzin .. ;* Moim zdaniem, jeden z najgorszych jaki mi wyszedł, ale ona.. ma przeciwne zdanie i kazała mi wstawić . xd . Więc.. ostatnią opinię zostawiam Wam . Ktoś to przeczyta? :DD . A i tak wiem, że krótkie... ;3 ~ChazzyChaz  

6 komentarzy:

  1. Jak dla mnie zajebisty! Jeśli Ty sądzisz, że ten jest jednym z najgorszych to jakie muszą być te najlepsze?! :D... Najlepszy moment:
    "-Rozwalimy tę budę!- wrzasnął podekscytowany Mike.
    -Ćśś.. To szpital, durniu- zaśmiał się Dave. "
    Poprostu padłam jak to przeczytałam! :D Życzę weny i do następnego! :) ~~ Merry65

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja < Chazzy > leżałam ze śmiechu w tym momencie :D ! . ChazzyChaz pisze naprawde dobre one shot`y a ja mam ten zaszczyt, że mogę je przeczytać.. Dlatego chciałam, żeby podzieliła sie swoim talentem z większym gronem fanów Linkinów :D . Na szczęście jestem dość przekonująca . :D

      Usuń
  2. Byla raz sobie Natalia i Julia .Które bardzo dobrze myły okna.

    OdpowiedzUsuń
  3. Król zjechał właśnie z nadbrzeża jeziora i udał się na lewe skrzydło do polskich chorągwi, gdzie miał pasować całą gromadę rycerzy, gdy nagle dano mu znać, iż dwóch heroldów zjeżdża od krzyżackiego wojska.
    Serce Władysława zabiło nadzieją.
    - Nuże ze sprawiedliwym pokojem jadą!
    - Daj Bóg! - odrzekli duchowni.
    Król posłał po Witolda, ale ów zajęty już szykowaniem swych wojsk nie mógł przybyć, a tymczasem heroldowie, nie spiesząc się, zbliżali się do obozu.
    W jasnym świetle słońca widziano ich doskonale, podjeżdżających na ogromnych, pokrytych kropierzami koniach bojowych; jeden miał na tarczy cesarskiego czarnego orła na złotym polu, drugi, który był heroldem księcia szczecińskiego, gryfa na białym polu. Szeregi rozstąpiły się przed nimi, oni zaś, zsiadłszy z koni, stanęli po chwili przed wielkim królem i skłoniwszy nieco głowy dla okazania mu czci, tak odprawili swoje poselstwo:
    - Mistrz Ulryk - rzekł pierwszy herold - wzywa twój majestat, panie, i księcia Witolda na bitwę śmiertelną i aby męstwo wasze, którego wam widać brakuje, podniecić, śle wam te dwa nagie miecze.
    To rzekłszy, złożył miecze u stóp królewskich. Jaśko Mążyk z Dąbrowy wytłumaczył jego słowa królowi, ale ledwie skończył, wysunął się drugi herold z gryfem na tarczy i tak przemówił:
    - Mistrz Ulryk kazał wam też oznajmić, panie, iż jeśli skąpo wam pola do bitwy, to się z wojskami wam ustąpi, abyście nie gnuśnieli w zaroślach.
    Jaśko Mążyk znów przełożył jego słowa i nastała cisza, tylko w orszaku królewskim rycerze poczęli zgrzytać z cicha zębami na takie zuchwalstwo i zniewagę.
    Ostatnie nadzieje Jagiełły rozwiały się jak dym. Spodziewał się poselstwa zgody i pokoju, a tymczasem było to poselstwo pychy i wojny.
    Więc wzniósłszy załzawione oczy do góry, tak odrzekł:
    - Mieczów ci u nas dostatek, ale i te przyjmuję jako wróżbę zwycięstwa, którą mi sam Bóg przez wasze ręce zsyła. A pole bitwy On także wyznaczy. Do którego sprawiedliwości ninie się odwołuję, skargę na moją krzywdę i waszą nieprawość a pychę zanosząc - amen.
    I dwie wielkie łzy spłynęły mu po ogorzałych policzkach. Tymczasem głosy rycerskie w orszaku poczęły wołać:
    - Cofają się Niemce. Dają pole!
    Heroldowie odeszli i po chwili widziano ich znowu jadących pod górę na swych ogromnych koniach i błyszczących w świetle słonecznym od jedwabiów, które po wierzchu zbroi nosili.





    Google Rządzi :P

    OdpowiedzUsuń