sobota, 30 marca 2013

Rozdzial 4 . ` I hate everything about you . `

Otarłam  łzy spływające po lekko zaróżowionych policzkach. Wsiadłam do pierwszej  lepszej taksówki i już żałowałam swojej decyzji. W radiu leciała  piosenka `From the inside` . Wszystko przypominało mi ją.. Szczęśliwą,  zakochaną, z tym jedynym u boku. A ja? Ja zostałam sama i to właśnie  dzięki niej. Mam wrażenie, że to jedna wielka gra, a ja jestem tylko  pionkiem, którego można przesuwać w przód,bok..                                           
                                                                                  ~*~
           -Maddie.. Maddie..- czułam lekkie szarpanie i dopiero teraz doszło do mnie co się wydarzyło- pamięta pani coś?
Spojrzałam na młodego mężczyznę w białym fartuchu, który lekko się do mnie uśmiechał.
-Pamiętasz coś?- ponowił swoje pytanie.
-Nie wiem.. Wszystko stało się tak szybko..
-Proszę nie płakać, nikomu nie stało się nic poważnego. Pani wyszła cała.
-A co z kierowcą tamtego samochodu?
-Jest  w śpiączce ale powinien najpóźniej za parę dni się obudzić. Nie jest z  nim źle, a Pani musi zostać zbadana i wypuścimy Panią wolno jeszcze  dzisiaj.
-Pamiętam tylko to, że taksówkarz z którym jechałam wjechał w  drugi samochód, później już tylko szarpnięcie spowodowane nagłym  zatrzymaniem.
-Dobrze.. Jeżeli będzie Pani chciała mogę później zaprowadzić panią do pacjenta.
-Tak. Chcę, bardzo.
            Przez następne dwie godziny badano każdą cząstkę mojego ciała. To było  okropne. Dobrze wiedzieli, że nic mi nie jest. Miałam dość tych  wszystkich sztucznie uśmiechniętych osób. Po zakończeniu tego  wszystkiego mogłam wziąć torebkę i wyjść, lecz pokierowałam się do  bufetu. Stojąc w kolejce usłyszałam głos prezenterki w telewizji .
-  ` Dzisiejszego południa miał miejsce wypadek, bez ofiar śmiertelnych.  Poszkodowane są trzy osoby, w tym perkusista słynnego na całym świecie  zespołu Linkin Park, Rob Bourdon. Powodem wypadku było wyjechanie  taksówkarza w drogę samochodowi z młodym mężczyzną. Więcej informacji  nie udało nam się uzyskać. Telewizja Times, New York Charlotte Collins. `
Wszystko uderzyło mnie jakbym dostała pięścią w brzuch. Głównym  poszkodowanym był Rob.. Bourdon. kupiłam kawę i ruszyłam szukać mojego  lekarza, powiedział mi gdzie mogę go znaleźć. Szybkim krokiem ruszyłam  ku sali. Podchodząc do drzwi uderzyła we mnie osoba wytrącając mi przy  tym kawę na bluzkę. Przeklęłam po cichu i spojrzałam na niego.. przede  mną stał we własnej osobie Chester Bennington. Zamarłam. W jego oczach  widziałam wściekłość, która po sekundzie wyparowała i w miejsce tego  pojawiła się rozpacz.


                                                                                       ~*~


- Spokojnie , proszę pana , niech się pan uspokoi .  Mówię poważnie inaczej będę zmuszony pana wyprosić . -  lekarz był całkiem spokojny .  Chester darł się chyba na cały szpital , tak jest zawsze jak się wścieknie . W takim stanie dawno go nie widziałem .

- Jak mam być spokojny ?! - Chazz nie dawał za wygraną , idiota . Nie zwraca uwagi na Rob'a . Obwinia go za przesunięcie trasy , nie wiem co go jeszcze trzyma przed wyrzucaniem tego samemu Rob' owi prosto w oczy . Nie wiadomo , kiedy nasz perkusista będzie mógł  znów grać pełną mocą, my to rozumiemy , wypadki się zdarzają , ale Chazz w  jego sytuacji już nie dał rady , załamało go to . Teraz będzie nabuzowany przez czas nieokreślony .. z nim nigdy nic nie wiadomo . Bez kija nie podchodź .  Właśnie weszła Joanna , może trochę go ogarnie . Choć to może być trudne ze względu na to że sama cała się trzęsie .  

- Co się stało , Chester powiedz mi . - powiedziała całując go w policzek .

- Rob miał wypadek  -  Joe wyręczył Chazza , bo ten jakoś nie wyrywał się do odpowiedzi . Chodził dookoła sali  nie mogąc się opanować . To oznaczało tylko jedno - zaraz nie wytrzyma .

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Nie mogę już , jeszcze Joanna przyszła . Ona będzie się cieszyć , że nie wyjeżdżamy w tą trasę .

- To już słyszałam -  powiedziała zgryźliwie do Joe'go  .

- Tak szczegółowo , to ma coś w nadgarstkami .. usztywnione na czas nieokreślony . Mamy nadzieje , że szybko z tego wyjdzie . Jednak z trasy nici . - odpowiedział jej w końcu Mike .

- To cudownie .! Chazzy , będziemy mieli więcej czasu na przygotowania do ślubu .! Znaczy , nie zrozumcie mnie źle , wolałabym gdyby z Rob 'em było wszystko okey . Cieszę się , że trasa się przesunie  - no przegięła , jeszcze chciała mnie przytulić w między czasie . Kocham ją , oczywiście , ale  to  zbyt wiele . Niech za dużo nie oczekuje .

- Jak możesz tak mówić ?! Po pierwsze to Rob jest poszkodowany a ty się cieszysz z przygotowań do jakiegoś  jebanego ślubu !  - jak się bawimy , to proszę bardzo .

- Coś ty powiedział .. ? - zdenerwowała się . Dobrze jej tak , to miało zranić .

- Dobrze słyszałaś . Po drugie .  Trasa dla nas jest w tym momencie priorytetem , promujemy nową płytę, tak ?  Jak możesz być tak skupiona na sobie ?!

-  Jak mogę być skupiona na sobie ?! Ja myślę o NAS !  Ty za to myślisz tylko o tym waszym zespole .. dla mnie w ogóle nie masz czasu !

- Gdyby nie to nie miałabyś ślubu jak z bajki , księżniczko .

- Nie mów tak , jak możesz ... - popłakała się na dobre . Trudno .

- Wiesz co , nie chce mi się z tobą gadać . Rob , nie obraź się. WYCHODZĘ
 Wyjechałem stamtąd jak petarda . Emocje szalały jak nigdy . Szedłem na oślep , co w końcu dało się we znaki . Zderzyłem się z kimś . Spojrzałem na nią , ona ja mnie . Mój wzrok powędrował na jej  koszulę , no tak  , wylałem na nią kawę . Genialnie . 


Hej ludzie :D . Wiec .. następny rozdział  dedykuję wszystkim czytającym .
 Mamy masę pomysłów razem z ChazzyChaz ii myślę , że długo pociągniemy . :D   
Oczywiście jesli będzie dla kogo pisać . Zostawiajcie po sobie jakiś ślad -
komentarz , głos w ankiecie .. cokolwiek :D .
 Wiemy , że jesteście , wyświetleń jest peeeełno ! ♥ 

A tak poza tym wesołych , radosnych , linkinowych świąt miśki .

Chazzy 
 

środa, 20 marca 2013

Rozdzial 3 . ` Place for my head `


   Czas jest jednym z najgorszych wrogów człowieka. To on sprawia, że po długiej nieobecności możemy kogoś stracić. To przez niego zaczynamy myśleć czy na pewno znajdujemy się w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie. Boimy się odrzucenia.. 
    Strach. Tylko to czuję. Nie jestem pewna czy dobrze robię. Może tak miało być? Może.. Teraz nie ma już odwrotu. Za późno. 
Przykładam dłonie do filiżanki gorącej herbaty, dopiero po czasie czuję lekkie poparzenie. Przykładam palce do płatków uszu by po chwili poczuć ukojenie. Rozglądam się po kawiarni i stwierdzam, że z biegiem czasu nie zmieniła się bardzo. Tylko ściany są odnowione na krwisty ale przyjemny czerwień. Po parunastu minutach widzę znajomą sylwetkę. Dziewczyna podchodzi do mnie. Wstaję. Bez żadnych słów, żadnego przywitania wpadamy sobie w 
ramiona. Czy to znak, że ona żałuje tego do czego się przyczyniła? To już nie ważne. Nie czuję 
tego wstrętu do jej osoby jak sprzed paru lat. Czuję ulgę i ciepło na sercu. Siadamy na swoje
  miejsca, Joanna zamawia coś do picia. Widzę w jej szarych oczach coś czego nigdy u niej nie widziałam. Miłość, szczęście..? Nie! Podniecenie!
-Chyba coś nie długo się zmieni w twoim życiu, hm? - biorę maleńki łyk gorącego płynu i wpatruję się w przyjaciółkę. 
-Tak - kiwa głową i po chwili piszczy, dodając - stan cywilny! 
-Gratuluję! Kim jest ten szczęściarz? - w duchu modlę się aby to nie był Matthew, którego dzięki niej straciłam. 
-Ma na imię Chester i.. - przerywa by spojrzeć czy jestem zaciekawiona tym co mówi - i gra w zespole. Rockowym. Może znasz? Linkin Park. 
-Wow - zatkało mnie. Nigdy bym nie powiedziała, że wychaczy takiego gościa. Utalentowany, przystojny z tego co mi wiadomo bardzo zabawny.. no i majętny. Czemu mnie to nie dziwi?
-Jestem taka szczęśliwa odkąd go poznałam - szczebiocze.
-To jak długo się znacie?
-Trzy lata. Trzy najcudowniejsze lata - wzdycha i miesza łyżeczką w herbacie. 
-Życzę Wam szczęścia - uśmiecham się.
-Dzięki. A u Ciebie jak tam w życiu osobistym?
-Nie ma nikogo.. Nie potrzebuję  faceta, chcę się wyszaleć dopóki jeszcze mogę - mrugam do niej. Nasza rozmowa o dziwo ciągnie się jak za dawnych lat. Po dwóch godzinach wychodzimy z kawiarni i mam zamiar się z nią pożegnać, kiedy niespodziewanie zadaje mi pytanie, na które nie wiem jak odpowiedzieć.
-Zostaniesz moją druhną?
Zamieram. W moich oczach naradza się przerażenie. Co zrobić? Czy wybaczyłam jej na tyle żeby spełnić jej obietnicę z dzieciństwa? A może to przez to, że miałabym być świadkową chociaż sama bym wolała być na jej miejscu?
-Tak - szepczę i odwracam się na pięcie by jak najszybciej oddalić się od Joanny. 

~*~

-  Kochanie , nie denerwuj się już . Mówię Ci , że byłem u Mike' a .
- Wiesz jak ja się martwiłam idioto ? Umierałam ze strachu ...
- Daj spokój już , przepraszam - powiedziałem przytulając ją i całując w czoło .
-No dobrze już . Tylko nie rób mi tak więcej , chociaż zadzwoń gdzie jesteś .
- Ok, ok . Już się uspokój  .
- Wiesz , że za 3 dni jedziecie w trasę . Zostawisz mnie na całe 2 miesiące , czy nawet teraz nie mógłbyś mi poświęcić chwili . ?
-  Coo .? A no tak .. zupełnie zapomniałem .
Jak mogłem o tym zapomnieć . Wszyscy dookoła o tym mówią . Mam za wiele na głowie . Więc .. trasa . Będę miał czas , żeby sobie poukładać . Taaaaak , w sumie koncerty nie są takie złe , mam nadzieję , że fani wadzą mi satysfakcje z tego co robię .  Zawsze tak było , zawsze tak będzie .
  Z zamyślenia wyrwał mnie Mike , wydzwania  co 5 minut , odkąd zwiałem z ich domu bez słowa . W końcu trzeba odebrać .
-  No siema Mike .
- Chester czy ty chcesz mnie doprowadzić do nerwicy ?!
- Oo hej  Ann . ty też zdenerwowana ? Ludzie wyluzujcie .
-  Mógłbyś powiedzieć , że wychodzisz .. Martwiłam się , po tobie można się spodziewać wszystkiego ...
- Już nie przesadzaj . Nic wielkiego sie nie stało , nie musisz się tak o mnie martwić .
- Chazz  , dobrze . Ale obiecaj, że nigdy więcej ..
- Tak, tak obiecuje  już nie będę myśleć tylko o sobie i takie tam .
- Uhh ..  Chester naprawdę jesteś dla mnie jak brat.
- Wiem Ann , przepraszam cię bardzo .
- No już dobrze, dobrze .  Daję ci Mike . Pa .
- No pa Ann, nie gniewaj się .
-  Siema stary . Błagam nie denerwuj jej . A tak poza tym widzimy sie w studiu  za pół godziny , nie ?  Wtedy pogadamy . Kończe .
Rozłączył się . Nie zdąrzyłem nawet nic powiedzieć. Pocałowałem Joannę i  wyszedłem . Pojechałem prosto do studia , mam nadzieję , że Mike będzie wcześniej . Nie myliłem się , już czekał . Gdy tylko zaparkowałem przyszedł .
- No i jak tam ? 
- Trasa , tyle w temacie .
- Nie o tym mówię .
- Ale  ja  myślę tylko o tym . Całe dnie znowu z wami jak za dawnych czasów , odetchnę , w końcu .!  Z resztą, każdemu z nas się to przyda .  
- Ta , masz rację .  Widzę , że nie chcesz gadać . Dobra nie nalegam . Chodź , Brad już jest .
- Siema Chazz, Mike . Reszty nie ma  ?  
- Nie jeszcze nie przyjechali .
- Chodźcie do środka .
Poszliśmy do środka . Za jakiś czas przyjechał  Joe i Phoenix . Czekaliśmy dość długo , ale Rob się nie zjawiał .  Położyłem się na kanapie , nie mogąc przestać myśleć o trasie . Mogłaby już trwać .  Mike zaczął  nucić ` Runaway `  . Dałem się ponieść . Czułem się jak na koncercie . Oo tak , tego mi brakuje . Ostatnio tego nie doceniłem .  Gdy tak szaleliśmy w studiu , wpadły  Anna i Karen . Całe roztrzęsione .  Mike pierwszy do nich dotarł , zaczął wypytywać co się stało .
- Nic nie słyszeliście ? Ludzie macie tu radio ...
- Ale Karen , powiedz co się stało . - powiedział przytulając płaczącą już Annę .
- Rob miał wypadek . Nie wiemy czy to bardzo poważne , czy nie ale trafił do szpitala więc to na pewno nie błahostka  - Karen też zaczęła płakać . 
 Więc dzisiaj urodziny Chestera ! ♥   Sto lat , sto lat : D . Mam nadzieję , że pamiętaliście .. ; p . Z tej okazji dodajemy nowy rozdział . Dedykuję go Merry65  i dziękuję za komentarz . :) Czytajcie , komentujciee , głosujcie w ankiecie . :) Następny  rozdział jak najszybciej .. :) . 
No i jeszcze raz stoo lat dla Chazzyego ! ♥

Chazzy & ChazzyChaz . ♥ 

niedziela, 10 marca 2013

Rozdzial2. "I didn't feel like there was something . ♥ "

               Siedziałam na kanapie z kubkiem gorącej czekolady i tępo wpatrywałam się w notesik z numerem osoby dzwoniącej wczesnym popołudniem. Męczy mnie co mogło ją skłonić do tego, żeby się odezwać do mnie.. pierwsza! Nie wiem jak mam myśleć o tym wszystkim. Zraniła mnie, bardzo.
` - Nie sądziłam, że jesteś taka! Myślałam, że łączy nas przyjaźń.. Prawdziwa!- moje krzyki przepełnione były bólem z głębi serca i łzami wypływających z piwnych oczu.
-Jeszcze coś?- jej pytanie było wymówione tak jakby nigdy do niczego nie doszło.
-Tak, nienawidzę Cię! Rozbiłaś mój związek.. szczęśliwy związek!- wytarłam łzy z policzka szarym rękawem bluzy i odwróciłam się. Po paru krokach jednak zatrzymałam się i bez odwracania się odparłam- Wyjeżdżam na studia.`
              

                Myśląc o tym wydarzeniu sprzed czterech lat nadal mam łzy w oczach, a moje serce pęka. Straciłam wtedy dwie najbliższe mi osoby. Biorę poduszkę w ręce i przyciskam do twarzy, jakby to miałoby zagłuszyć mój płacz. Okryłam się kocem i ściszyłam telewizję mając nadzieję w jak najszybsze odpłynięcie w krainę Morfeusza. Udało mi się zapomnieć o wszystkim, gdy nagle z telewizora dobiegł cicho utwór ` My December `. Nie uszło to mojej uwadze więc czym prędzej otworzyłam oczy i skupiłam się na płynności tej piosenki, która stała się moim ukojeniem. Sięgnęłam po chusteczkę i wytarłam łzy, wstałam z okropnie nie wygodnej kanapy i popędziłam do sypialni wyciągnąć walizkę. Wpakowałam do niej całą zawartość swojej szafy i poszłam do łazienki się odświeżyć. Zaplotłam włosy w niechlujnego warkocza i zadzwoniłam do mamy informując ją o moim przyjeździe w rodzinne strony i o rozliczeniu się z pewnej sprawy. Wyszłam z mieszkania kierując się na dworzec. Zakupiłam najbliższy bilet pociągiem do Nowego Yorku. Nie jestem do końca pewna czy to najlepszy pomysł.. ale w końcu przyjaźń polega na tym, żeby przebaczać. Może to już odpowiedni czas? Może tak miało być..? Nie długo się dowiem.

~*~

                 Koncerty .. to ostatnie o czym teraz potrafiłem myśleć . Zawsze mogłem sie na nich wyładować .. teraz mam ich dość . Zbyt wiele emocji na raz , jak na jednego człowieka . Przerasta mnie to . Teraz wracając tą cholerną taksówką do tego przepełnionego miłością damu , czuję się samotny . Mimo wszystko . Nie chce tam wracać , chce uciec . To nie tchórzostwo , to coś całkiem innego . Nie jestem tchórzem , nigdy nie byłem . Kierowca zaparkował przed moim domem . Wysiadłem . Być może ktoś w domu mnie widział .. ale mam to gdzieś w tej chwili . Wsiadłem spowrotem do auta i kazałem podwieźć mnie do Mike'a . Przez następne pol godziny wpatrywałem się w miasto uciekające za szybą , aż w końcu taksowkarz znów zatrzymał auto . W mgnieniu oka już leżałem na sofie u Shinody .
- Stary co ty odwalasz ?
- Mike , ja tak nie mogę .
- Zaręczyłeś się , planowałeś to przecież od dawna . A teraz mi mówisz , że  tak nie możesz .?
- Zrozum mnie .. przecież ty jedyny na tym popieprzonym świecie potrafisz mnie zrozumieć .
- Postaram się . Teraz gadaj .
- Nie wiem , czy chcę z nią być . Kocham ją , to prawda . Ale sam wiesz jaka ona jest . Nie wiem , czy to była dobra decyzja . Coś mi mówi , że to nie może się tak skończyć , ale jak ja to teraz przerwę ?  Ona już planuje nasz ślub .. nie mogę jej tak skrzywdzić . Stary , nie mogę , naprawdę .. pomóż mi jakoś .
- Taa , znam ten stan przedślubny .
- No to powiedz mi co ja mam zrobić ?! Mam  totalną pustkę .
- Nie wiem , nie jestem wróżką , nie mogę  ci przepowiedzieć co sie stanie jak zrobisz tak , czy inaczej ..  Zadaj sobie jedno poważne pytanie : Czy ją kochasz , tak naprawdę  i czy chcesz z nią być , tak na zawsze . W mojej głowie nagle pojawiło się pełno wizji przyszłości . Teraz nawet nie jestem pewny czy ją kocham . Nigdy nie czułem czegoś tak silnego wobec innej , więc to chyba miłość . Sam już nie wiem.. Chcę z nią być . Muszę się w końcu ustatkować .! W końcu muszę .
- Shinoda , idioto co ja bym bez ciebie zrobił .
- Już dawno byś przedawkował .
- To nie jest ani trochę zabawne i ja ci to mówię . Wiesz , że gdyby to nie było poważne to bym pewnie teraz siedział razem z tobą w jakimś klubie jarając trawke .
- Wiem . Słuchaj tylko ty wiesz co będzie dla ciebie najlepsze . Nikt inny ci tego nie powie czaisz . ? To siedzi w środku ciebie .
- Shinoda , twoja twórczość mnie powala .
- Tak wiem , jestem mistrzem w te klocki . Ale tak na poważnie , zastanów się nad swoim życiem , bo potem może być za późno . Wiesz , że zawsze ci pomogę , ale najpierw sam musisz wiedzieć czego tak właściwie chcesz .
- A co jeśli jednak się z nią ożenię a ona nadal będzie odwalać takie cyrki .. chyba oszaleje .
- Nadal to pamiętasz ..? To było 2 lata temu .
- Ale było .
- No racja , ale przez ten pojedynczy przypadek chyba nie rozwalisz całego ślubu .?
- Właśnie nie wiem stary . To mnie przerasta . Teraz widze w niej tyle wad . Wcześniej byłem ślepy , była moim ideałem . Podkreślając .. BYŁA .
- Zastanów się poważnie czy ty jej ufasz . Bez tego nie ma związku , a tym bardziej małżeństwa nie oszukujmy się .
- Taa .. masz racje . Muszę się z tym przespać .
- Mike ty chyba minąłeś się z powołaniem .
- Boże , Ann nie słyszałem kiedy weszłaś .
- Nie bójcie się , nic nikomu nie powiem . Jestem troche bardzo uprzedzona do tej twojej Ches . Mike ma racje , zastanów się . Masz jeszcze kilka godzin do rana , kanapa wolna , prześpij sie . Widzę , że obydwoje już padacie .
- Dzięki Ann . Jesteś strasznie kochana .
- Ej Chazzy , nawet o tym nie myśl ona jest moja . !
- Ogarnij  idioto .
- Dobra , chłopcy spać ! Już !
Poszli na górę . Zostałem sam . Rozłożyłem kanapę i padłem . Już nie mam siły . 


 Ta daaam.. 2 rozdział jest. Ale Was nie.. ;( U góry jest ankieta, jeżeli ktoś czyta [mamy nadzieję, że ktoś taki jest] to naciska. Prosimy ♥ To dla nas duużo. Na prawdę ! Mamy nadzieję, że podoba Wam się ten rozdział. Dedykujemy go osobom, które czytają naszego bloga *,* ♥
Dziękujemy . xoxo
ChazzyChaz and Chazzy
♥ .

Siema , siema Linkini . ♥

Jeśli czytacie naszego bloga , klikajciee ` tak `  tutaj : )  ---------->
Postaram się dodać jeszcze dzisiaj następny rozdział .

Chazzy ♥

czwartek, 7 marca 2013

Rozdzial 1 . "To find myself again."


Siedziałam jak w każdą sobotę na uczelni , jednak nie mogłam się skupić . Czułam , że  stanie się coś niezwykłego , coś czego bym się w życiu nie spodziewała .  Bezsensem było słuchanie wykładowcy , więc włożyłam słuchawki , włączyłam ` Crawling `  i zaczęłam rysować . Od zawsze uwielbiałam to robić . Mama nawet namawiała mnie na  na studia plastyczne . Jednak tysiąc razy bardziej wolę muzykę . Rysunki to tylko moje hobby. Jestem stworzona dla muzyki , nie potrafię bez niej żyć . Z rozmyślenia wyzwał mnie cichy dźwięk `Valentine's day `  , ktoś dzwoni .. numer nieznany . Rozłączyłam . Gdy teraz patrzę na to połączenie  wydaje mi się , że skądś  je kojarzę ...tylko nie wiem skąd !  Nie potrafiłam myśleć o niczym innym . Od razu  przejrzałam  cały notatnik z numerami . Znalazłam . Jednak nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam ... 

~*~

            Jedyne co docierało do moich uszu to krzyki fanów i zaczynające się pierwsze dźwięku utworu. Oczy oślepiał mi reflektor przez co miałem słabszą widoczność na tłum zebranych ludzi, których nasza muzyka uszczęśliwia, a fani uszczęśliwiają mnie. Czułem jak radość, podniecenie rozsadzają moje ciało. Jak najszybciej musiałem doprowadzić do ukojenia.. Koncert był czymś co zawsze pomagało mi w odreagowaniu od świata. Szczególnie gdy zamieszania wokół mojej osoby jest ogromne. Przez całe zamieszanie w mojej głowie pogubiłem się w naszym nowym utworze, na całe szczęście poratował mnie Mike. Dziękowałem mu w duchu za to, nie przeżyłbym zawiedzenia fanów. Zaraz po wejściu do naszej garderoby rzuciłem się na kanapę z wykończenia i smutku, że prawie zawiódł bym naszą Linkinową rodzinę. Gdy ochłonęłam podszedłem do gitary i ją chwyciłem. Uniosłem ją do góry ale ktoś mi ją wyrwał.
-Nie będziesz rozwalał sprzętu przez to, że zapomniałeś wersu piosenki.
-Brad.. ale ty nie rozumiesz..- westchnąłem i wróciłem na kanapę. Czas żeby przemyśleć to co się dzieje wokół mnie. 

Hej  :)  No  i  to  znowu  my..  Mamy  nadzieję,  że  akcja  się   szybko  rozkręci ;*  Jesteśmy zawiedzione  bo  od  założenia  bloga  przybyło  trochę  wyświetleń,  a  0  komentarzy ;( Prosimy  o  zostawienie  jakiegokolwiek  śladu.. Pozytywnego  czy  negatywnego  komentarza :) Dziękujemy  . xoxo
Chazzy and ChazzyChaz ♥