wtorek, 30 kwietnia 2013

Rozdzial 7. ` It's the perfect denial ` ♥


Dedykacja dla Shadowgirl - ponieważ jest więcej Mike`a : D ♥
-* 
Przebudziłam się z myślą, że jest już poranek. Odwróciłam się ciałem w stronę okna i ujrzałam rozgwieżdżone niebo. Bolała mnie głowa, przez co nie spotkałam się w końcu z Joanną, ale później było dobrze i znowu to powróciło. Ubrałam ciepłą, szarą bluzę i usiadłam na parapecie. Uchyliłam okno, jednak piątkowy wieczór dał się niektórym we znaki. Dwóch (raczej) młodych chłopaków, siedziało na chodniku i się śmiali. O śpiewach nie wspomnę. Było zbyt ciemno, żeby określić kto to może być. Po dłuższej chwili przyglądania się im, stwierdziłam, że zimny prysznic pomoże mi na ból głowy. 
Zaczęłam ściągać ubrania i miałam już wchodzić pod prysznic, gdy nagle usłyszałam dźwięk jakby ktoś upadł z sporej wysokości. Przestraszyłam się co to lub kto to może być. Obwiązałam nagie już ciało ręcznikiem i podeszłam do okna. Nic nie ujrzałam. 
-Może mi się tylko zdawało- szepnęłam sama do siebie. 
~*~
Przebudziłam się około dziewiątej rano. Dziwne, że z powrotem udało mi się usnąć. Poszłam do kuchni i nasypałam sobie płatków do miski, dolewając następnie do nich mleko. W szybkim tempie skonsumowałam posiłek i udałam się do starego pokoju, by wyciągnąć czyste rzeczy z walizki. Wybrałam to co leżało pierwsze z brzegu, czyli białą koszulkę i jasne dżinsy. 
-Hej, przeszkadzam?- zza białych drzwi wyłoniła się młoda postać mojej, siedemnastoletniej siostry. 
-Nie no co ty. Wchodź- zaprosiłam ją ruchem ręki. Usiadła na łóżku, a ja koło niej.
-Kim on jest?- zapytała prosto z mostu, patrząc mi w oczy.
-Ale co masz na myśli? Jaki kto jest?- próbowałam się wymigać, ale Alex nie uszło to uwadze.
-No powiedz, nikomu nie pisnę ani słówka. Obiecuję- przyłożyła palec do ust w geście cichoszy. 
-Nadal nie rozumiem- zamachnęłam tak dłońmi, że prawie uderzyłam się spodniami w twarz.
-Proszę Cię, nie udawaj i lepiej odłóż te ciuchy, bo sobie zęby wybijesz.
-Ale ja nie udaję!- trochę podniosłam głos, spojrzałam w jej smutne, czekoladowe oczy i niestety ale nie wytrzymałam- no okej. Opowiem Ci wszystko.
-Jejj!- pisnęła ze szczęścia usadawiając się wygodnie na łóżku. Usiadłam tak jak ona i myślałam jakby to zacząć. 
Alex wpatrywała się we mnie jak w ducha. Skrępowało mnie to nieco, więc odwróciłam wzrok. Dopiero teraz doszło do mnie jak mogła poczuć się Joanna, dowiedziawszy się o moim pobytu w kawiarni z jej narzeczonym. Równie dobrze mogłabym wbić jej nóż w plecy, a i tak by nie bolało tak jak to. 
-Zazdroszczę Ci. Koleś w ramach przeprosin zaprasza Cię do kawiarni gdzie spędzacie trzy godziny! Tęsknisz za nim i to widać, siostrzyczko- złapała kosmyk moich włosów i zaczęła się nimi bawić, tak jak robiła to w dzieciństwie- jednak jest jeden mały szczegół, ma narzeczoną, którą okazuję się być twoja dawna najlepsza przyjaciółka. Nic lepszego nie mogło się trafić. 
-Miałaś mnie pocieszyć, a nie jeszcze bardziej dobijać- sięgnęłam po poduszkę i walnęłam ją nią. 
-Stwierdzam tylko fakty, skarbie- wytknęła mi język i jak najszybciej potrafiła, zeskoczyła z łóżka i podbiegła do drzwi- może masz ochotę na jakieś zakupy, hm?
-No pewnie. Muszę jakoś odreagować!- pobiegłam do łazienki, uprzednio łapiąc ciuchy, z zamiarem nałożenia ich na siebie. 
*
-Zgłodniałam- odparłam, siadając na ławeczkę w centrum handlowym- chodźmy coś zjeść.
-Byłyśmy dopiero w jednym sklepie i to jeszcze z gitarami, a ty już głodna i padasz ze zmęczenia. Co z Ciebie za laska?!
-Normalna, która chce coś zjeść, bo inaczej nie ręczy za siebie. 
-Nawet nie chcę myśleć, jak przechlapane będzie miał z Tobą twój przyszły mąż- wywróciła teatralnie oczami i zaczęła się śmiać.
-A kto mówi, że ja wyjdę za mąż?- spojrzałam na nią spode łba. 
-Ale to nie ja, wczorajsze popołudnie wdzięczyłam się do niesamowicie, przystojnego Chester`a Bennington`a!- zrobiła maślane oczka, paradiując niby moje zachowanie.
-Nie wdzięczyłam się do niego!- szturchnęłam ją mocno w ramię i po chwili wstałam- ja idę kupić sobie pizze. Idziesz?
-No już idę, idę- zaśmiała się i po sekundzie złapała mnie za ramię. Chichocząc z samych siebie doszłyśmy do pizzeri w środku galerii. Podszedł do nas bardzo młody, przystojny kelner. Zamówiłyśmy to co zamierzałyśmy i powróciłyśmy do innego tematu.
-Więc.. co sądzisz o tym całym zdarzeniu?
-Po pierwsze: nie zaczyna się zdania od "więc", po drugie: jeżeli dobrze zrozumiałam z twojego opowiadania, to na moje zależy mu na Tobie. Mimo, iż zna Cię dopiero jeden dzień- podkreśliła to podnosząc palec wskazujący do góry. 
Siedząc na fotelu u fryzjera, przypomniały mi się słowa Chester`a. "...moja narzeczona zdradziła mnie dwa lata temu...". Narzeczona, dwa lata temu, przecież on mówił o Joannie. Dlaczego dopiero teraz to do mnie doszło, przecież mi opowiadała o nim. Walnęłam się z otwartej dłoni w czoło, przez co fryzjerka się wystraszyła. 
-Przepraszam- szepnęłam. Jedno rozwiązanie, które aktualnie przyszło mi do głowy to spotkać się z przyjaciółką i dowiedzieć się coś więcej na temat ich związku. Czy na pewno jest takie szczęśliwe jak ona opisuje.. 
~*~
Obudziłem się z okropnym bólem głowy. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Salon? Ale jak ja się tu znalazłem i dlaczego mam na sobie kurtke i buty?! Usłyszałem brzdęk kluczy w drzwiach frontowych. Szybkim ruchem się podniosłem, jednak to był błąd. Zakręciło mi się w głowie i upadłem, obok kanapy. Co za pech.. Do salonu weszła rozpromieniona Anna z torbą, jednak gdy ujrzała mnie w tak okropnym stanie, jej twarz od razu przybrała inny kolor. 
-Co ty najlepszego zrobiłeś ze sobą?!- krzyknęła, klękając przy mnie- gorzej niż z dzieckiem. Zostawiam Cię na jeden dzień, tylko na jeden.. a Tobie wystarczył, żebyś się tak zapuścił. Ile wypiłeś? Mów, co robiłeś, z kim byłeś się napić?
-Z Cheste..
-To wszystko wyjaśnia! Co tym razem się stało, że musieliście się tak narąbać?- usiadła na kanapie, zakrywając dłońmi twarz. Płakała. Tak nie lubię gdy płacze, dlatego z wielkim trudem usadowiłem się obok niej i mocno objąłem ramieniem, przyciskając ją do siebie. 
-Wyjechałaś. Zostałem sam. Brakowało mi tych wypadów z Chesterem do baru. Niestety, wczoraj trochę przegieliśmy. Ale zrozum, musieliśmy odreagować. Przełożenie trasy, wypadek Rob`a, problemy Chaz`a z Joanną. To wszystko zaczęło się sypać w jednym czasie. W dodatku ty mnie zostawiłaś, AŻ na jeden dzień- w tym momencie zachichotała- przepraszam Cię. Wezmę prysznic i ogarnę w domu, a ty idź się rozpakować kochanie- cmoknąłem ją w policzek, a ona powróciła do dobrego humoru. 
-Zanim pójdziesz, powiedz co za problemy ma znowu Chaz. 
-Znasz Joannę, chyba nie trzeba dużo opowiadać.. Chester nie jest pewien co do uczuć wobec niej, w dodatku wczoraj w szpitalu poznał jakąś śliczną dziewczynę, która mu tak zawróciła w głowie, że aż wylał na nią kawę- w tym momencie to ja nie wytrzymałem ze śmiechu.
-Ale on nie miał kawy- odparła zdezorientowana Anna. 
-No ale ona ją miała.. Później gdy zobaczył jak wychodzi ze szpitalu zaprosił ją do kawiarni, w ramach rekompensaty. 
Spędzili tam 3 godziny, no i Chaz jest pod wielkim wrażeniem, jej uroku. 
-Jeszcze nie dojdzie do jego ślubu z Joanną i co wtedy?
-Nie mam pojęcia, ale mam nadzieję, że poukłada sobie to wszystko w tej swojej szurniętej łepetynie. Musi wiedzieć kogo kocha, tak jak ja jestem pewien w stu procentach, że kocham Cię najbardziej na świecie.
-Ojj, Mike. Romantyku- zaśmiała się brunetka. Nie umiałem się jej oprzeć, więc złączyłem nasze usta w pocałunku- sam alkohol od Ciebie czuć, ale i tak kocham Cię nad życie- zarzuciła mi ramiona na szyję, a ja w głębi serca wiedziałem, że nie umiałbym oprzeć się innej, niż tutaj obecnej brunetki. 
W południe razem z Anną, zaczęliśmy szykować planowanego grilla. Zostałem przydzielony do pracy w ogórku, gdy brunetka zarządzała w kuchni i nie miałem tam nawet wtępu. Po około godzinie, kiedy już miałem wszystko poukładane, z wielkim kacem wszedłem do kuchni, gdzie stała załamana brunetka.
-Kochanie, musimy pojechać na zakupy i to szybko- podbiegła do mnie Anna i czule pocałowała w usta. Wziąłem ją za rękę, chwyciłem kluczyki w dłonie i ruszyliśmy w kierunku garażu. Otworzyłem ukochanej drzwi, jak na dżentelmena przystało, a sam musiałem usiaść obok kierowcy. Ann przekręciła kluczyk w stacyjce i wyjechała z garażu kierując się w stronę supermarketu. Po upływie piętnastu minut, dojechaliśmy. Złapałem jej dłoń i pchnąłem wózek, który został po chwili wypełniony składnikami na wieczorną imprezkę. 
Anna zaparkowała samochód, wysiadłem i zaniosłem zakupy do kuchni. Kładąc je na blat, zauważyłem sąsiadów, których wypadałoby ostrzec przed głośną imprezą. Pokierowałem się do ich płotu.
-Dzień dobry- przywitałem się z nimi, równocześnie podając rękę na powitanie, mężczyźnie w moim wieku- chciałbym oznajmić, że organizujemy dzisiaj grill, na który wpadną nasi przyjaciele i może być trochę głośno.
-To może kochanie jednak wezmę dzieci ze sobą do mamy, hm?- młoda kobieta spojrzała na swojego męża. Skierowałem wzrok na jej brzuch, czyli, że kolejne w drodze. Nie ryzykowałem, żeby zaprosić ją na imprezę, gdzie będzie pełno alkoholu i zapachu papierosów. To mogłoby jej tylko zaszkodzić. 
-Tak, sądzę, że to będzie dobre rozwiązanie- ucałował ją w czoło, a ona odeszła do dzieci kopiących piłkę. 
-To może żebyś nie siedział sam, wpadnij do nas. Będą przyjaciele, zresztą poznałeś ich już. Będzie fajnie, wypijemy piwko, pogadamy, zagramy w piłkę. Ann się ucieszy, że więcej osób posmakuje jej wyśmienitej sałatki greckiej. Palce lizać!
-No.. właściwie, czemu nie. Przyjdę i wielkie dzięki za zaproszenie. 
-To bądź na siódmą, trzymaj się. Narka!
-Do zobaczenia.
Przed godziną siódmą wieczorem, zaczęli zjeżdżać się ludzie. Zdziwił mnie widok zakochanych w sobie po uszy Chester`a i Joannę. Jeszcze dzień wcześniej zarzekał się, że nie chce już tak tego ciagnąć, mimo to stało się coś bardzo nieprawdopodobnego. Powodem takiego ich szczęścia był chyba alkohol płynący w żyłach mojego przyjaciela. 
~*~
Gdy otworzyłem oczy było już bardzo jasno. Joanny nie było obok, choć zasypiała wtulona we mnie jak dziecko. Wyglądała tak słodko.   
-Kochanie? Gdzie jesteś? 
-W kuchni, chodź na śniadanie. 
Podniosłem głowę.. i nic się nie stało. To dziwne, wczoraj tyle wypiłem z Mike'em i nic? Niemożliwe, śmiałem się jak głupi.
Dopiero po chwili dotarło do mnie, że ja nadal jestem pijany. Wstałem i zszedłem do narzeczonej. Stała przy patelni, smażąc jajecznicę. Pocałowałem ją czule w policzek, a ona uśmiechnięta oparła głowę na moim ramieniu. 
-Siadaj do stołu, zaraz podaję! 
-Co? A tak, już siadam- kolejny raz dostała buziaka. Nadal czułem się trochę zbyt radosny. Nie wiem, czy Joanna naprawdę tego nie widzi, czy nie chce przyjąć ego do wiadomości. 
-Dzwoniłeś? 
-Ale gdzie? 
-Nie pamiętasz co mi wczoraj obiecałeś? Naszą rozmowę? 
-Aaa, tak pamiętam. Jeszcze nie dzwoniłem.- W jednej chwili w mojej głowie pojawiła się wizja dzisiejszej nocy.  Mój powrót do domu, rozmowa z Joanną. 
`Wtuliła się we mnie i powiedziała:"przepraszam Cię, strasznie cię przepraszam! Nie wiem co we mnie wstąpiło, że powiedziałam coś takiego". Jej głos załamywał się coraz bardziej. Była bliska płaczu. "Dobrze kochanie, nie płacz już. Wybaczyłem Ci to, wszyscy to zrobiliśmy." Mimo, że alkohol krążył w moich żyłach <przez co tym bardziej powinienem być na nią wściekły> i serce podpowiadało co innego.. Zrobiłem to, wybaczyłem. Mimo, że to tylko słowa, miały nadzwyczaj duże znaczenie. Pocałowałem ją najczulej jak potrafiłem. "Zadzwonisz rano i dowiesz się co u Rob'a?" "Oczywiście" Nie umiem opisać tego co się działo wtedy w mojej głowie. Ona rozpłakała się i wtuliła we mnie. "Ja ciebie też przepraszam, może 
trochę przesadziłem..." Z moich ust płynął potok słów. "Wtedy chciałem, żebyś zobaczyła jak mnie to zabolało, po prostu pragnąłem za wszelką cenę cię zranić. Nie wiem co we mnie wstąpiło.. z resztą wiesz co sie ze mną dzieje kiedy coś mnie ostro wkurwi. Przepraszam kochanie, mimo wszystko, naprawdę przepraszam." "Nic już nie mów, dawno ci wybaczyłam. Choć cały czas zastanawiam się, dlaczego pojechałeś z jakąś kobietą jedną taksówką, po tym jak zostawiłeś mnie samą w szpitalu?" 
"Zaprosiłem ją na kawę." Nagły przypływ szczerości. "Musiałem wynagrodzić jej jakoś to, że zniszczyłem jej koszulę." "No tak, czyli ona była ważniejsza?" "Nie no nie..po prostu. No już ci to tłumaczyłem. Chciałem żebyś cierpiała. Teraz strasznie tego żałuję..nie wybaczę sobie tego..ale mam nadzieję, że chociaż ty to zrozumiesz. Wiem, czasem jestem strasznie okrutny. Po prostu jestem mściwy, od dziecka.. pamiętasz jak ci opowiadałem o Johnie? No właśnie. To chyba najgorsza z moich cech, choć jest ich wiele." "Fakt, czasem mógłbyś przystopować. Nie rozmawiajmy już o tym, chce zapomnieć." Joanna przytuliła mnie mocniej, następnie poszła się wykąpać. Przez ten czas próbowałem ułożyć sobie w głowie cały ten długi dzień. Narzeczona długo nie wracała, więc poszedłem do niej. Miała zamknięta drzwi, wiec powiedziałem prawie szeptem: "Skarbie, otwórz mi. Nie bądź taka." Mimo, że drzwi były zamknięte i wiedziałem, że Joanna tego nie zobaczy, zrobiłem minę zbitego psa. Ona- jakby ją to w niewyjaśniony sposób przekonało- otworzyła mi drzwi w samym ręczniku.` 
        To była długa noc. Mimowolnie uśmiechałem się jak głupi, gdy o tym myślałem. Narzeczona to zauważyła. 
-Stało się coś? Czy cieszysz się tak na widok tej jajecznicy? 
-Na twój widok skarbie- przytuliłem ją. 
Za oknem widniało bezchmurne niebo, słońce oświetlało drewniane szafki idealnie pasujące do czerwonych ścian. Usiadłem przy okrągłym stole na wysokim krześle, narzeczona naprzeciwko mnie. 
-Smacznego. 
-Na pewno będzie smaczne. 
*
-Chester. Cheeeeester, obudź się. Chaz, wstajemy. Spieczesz się na tym słońcu. Musimy zrobić coś na grilla u Mike'a i Ann. 
Otworzyłem oczy. Od razu uderzył mnie blask słońca. Lekki wiatr poruszał liśćmi na drzewach i dawał przyjemne ochłodzenie. Spojrzałem na ręce, cóż trochę się opaliłem. 
-Co? A tak, już wstaję.  
-Co zrobimy do jedzenia? 
-Mikey lubi kiełbaski. 
-Wy obaj je uwielbiacie! Tym zajął się twój przyjaciel. 
-Ahh.. No dobrze, to pieczemy ciasteczka! 
-Ciasteczka? 
-Ciasteczka. 
-Ok. Tylko mamy mało cukru. 
-Jest jeszcze w górnej szafce, mamy wszystko. 
-Dobra, w takim razie... Kto pierwszy w kuchni! 
-Nie zadzieraj ze mną mała! 
Pobiegliśmy ile sił w nogach w stronę kuchni. Joanna walczyła ze mną zawzięcie, choć w efekcie była druga. 
-Nie masz ze mną szans. 
-Zakład ? 
-Zawsze- dostałem przelotnego buziaka w policzek. Słodko. 
-Siemanko, witam w mojej kuchni. Dziś przyrządzimy ciasteczka a'la Chester. Nazwa mówi sama za siebie- będą słodkie i przepyszne. Najpierw przesypujemy mąkę przez sitko, do miski wielkości głowy żyrafy. Następnie mieszamy ją z proszkiem do pieczenia. W innej misce rozbijamy jajka i roztrzepujemy z cukrem. Jednym słowem- kogel mogel! Trzepiemy, trzepiemy.. aż się pięknie roztrzepie. Teraz tajny składnik.. i mieszamy wszystko razem! Ciasto rozkładamy łyżką na blaszce. Wrzucamy do piekarnika na 7 minut. Moja asystentka urabia już masę czekoladową, cudownie będzie gotowa gdy wyjmiemy ciasteczka.- Wczułem się w rolę tandetnych telewizyjnych kucharzy z porannych programów. Joanna śmiała się jak nigdy.- Dobrze, wyjmujemy ciastka i robimy wgłębienia. Moja asystentka robi to najlepiej. Następnie kładziemy masę i do piekarnika na 20 minut! 
-Minąłeś się z powołaniem mój drogi. 
-Dorabiam na tym na chleb dla nas.. nie widziałaś mnie nigdy w cafecafe.tv? Hahahahaha. 
-Brzuch... mnie.. już.. boli.. ahhahahahah!- Joanna skurczyła się na podłodze trzymając się za brzuch. Śmieliśmy się jak za dawnych lat. 
*
-Na pewno zamknąłeś drzwi? 
-Oczywiście, uspokój się. Po raz setny powtarzam: zamknąłem drzwi, garaż i wszystkie okna. Światła powyłączane, ciastka wziąłem i wyglądasz cudownie. 
-No to cudownie. 
-No chodź już.. zamknij te lusterko i chodź. Twoje włosy naprawdę są dobrze ułożone. Nie nie rozmazałaś się. Chodź, Mikey już idzie. 
-Już idę, idę.- Wysiedliśmy z auta i skierowaliśmy się w stronę domu Shinody. Trzymając się za ręce i obejmując. Mina Mike'a - bezcenna. 




Rozdział dodany z poślizgiem, miał być przed weekendem. Niestety przygotowania do naszego obozu się przedłużyły i dodajemy dopiero po powrocie. Rozdział wprowadza do tego, co będzie w następnym. :) Mamy nadzieję, że się Wam podoba.. ♥ Rozdział z dedykacją [jak napisane wyżej]. Mamy nadzieję, że nie zawiodłyśmy Was.. długo go pisałyśmy i starałyśmy się żeby wyszedł dobrze. xd
Czekamy na Wasze szczere opinie! Komentujcie, polecajcie, zapraszajcie do siebie . ♥ 

ChazzyChaz and Chazzy ♥ .
+ Zapraszamy na naszego drugiego bloga z one shot`ami .. Może ktoś chciałby sobie zamówić? :D
[pisać na tym blogu w komentarzach -> http://anything-happy-one-shot-lp.blogspot.com/ ] ♥ 

18 komentarzy:

  1. Rozdział bardzo fajny, naprawdę. Widać, że się starałyście, naprawdę mi się podoba, tylko nie rozumiem, o co chodzi z tą dedykacją? Aż tak widać, że lubię Mikey'a? :D
    Oczywiście bardzo dziękuję.
    Czy dobrze węszę Bennodę? Bo mam naprawdę dziwne wrażenie, że się szykuje całkiem ciekawa akcja na tym grillu :)

    Dużo weny i do następnego!
    PS. Jeszcze raz dzięki, o nowym napiszę, jak już będzie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My tak sądzimy .. :D ♥ . Niestety, nie możemy zdradzić co będzie w następnym rozdziale . xD ~ChazzyChaz ♥

      Usuń
  2. Świetny rozdział, uśmiałam się jak nigdy. Ach, ten Chester. U mnie też nowy niedługo, już kończę pisać, więc do niedzieli powinnam wstawić. Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, tak. Informuj mnie za każdym razem, bo Linkinowe blogi z FF są na wagę złota :)
    Bardzo mi się podoba i chciałabym najchętniej czytać więcej i więcej!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Miodzio a nie rozdział! ♥ Piszecie coraz lepiej. Tak trzymać! Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Życzę duużo weny. Pozdrawiam. ~~Merry65

    OdpowiedzUsuń
  5. "Dziś przyrządzimy ciasteczka a'la Chester. Nazwa mówi sama za siebie- będą słodkie i przepyszne." <3 macie ładny wygląd bloga ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. A mogłabym oneshota o GD czy tylko LP się liczy? Jak tylko LP to chcę coś śmiesznego, a jak nie, to proszę ładnie o niespodziankę i u mnie niedługo nowy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Mogę napisać o GD, aczkolwiek nie bardzo słucham tego zespołu, a nie chcę namieszać . ;c . Więc jak byś mogła to napisz na tamtym blogu co chcesz dokładnie . ;) ~ChazzyChaz ♥

      Usuń
  7. Zapraszam na nowy do Alice :)
    Chyba najdłuższy xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na nowy, rano zapomniałam napisać ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nowy, wbijajcie do Alice. W końcu xD

    OdpowiedzUsuń
  10. I pechowy trzynasty rozdział u Alice, zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Naprawdę piszecie coraz lepiej!:) Końcówka jest the best:D Nie mogę się doczekać już grilla...;) Zapraszam również do mnie na nowy: http://linkin-park-soldiers.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Bosko piszecie :** Uwielbiam czytać wasze opowiadanie :) czekam na kolejne rozdziały <3 Daria :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cudownie, nastepny jak napiszę swoja czesc :D.
      Chazzy ♥

      Usuń