-*
Wpatrywałam się w jego czarne oczy, w których nie było widać źrenic. Zatraciłam się w jego opowieściach z życia,tras, koncertów. Po tak krótkiej rozmowie od razu wywnioskowałam, że kocha przyjaciół z zespołu. Z przejęciem jakim to mówił, nie słyszałam nigdy u innej osoby. Widać, że kocha to co robi, że za nic w świecie by nie zamienił tego na coś
innego. To fantastyczne wsłuchiwać się w historie opowiadane z takim entuzjazmem, np.
-Mieliśmy organizowaną sesję w Hotelu Ambassador. To było coś strasznego, strach przesiąkł nami na amen. Nie pomagały nam na nic opowiadane historie, gdzie kto został zamordowany, a później gdzie jego ciało zostało przeciągnięte- na samo wspomnienie wzdrygnął się, robiąc przy tym zabawną minę. Mną również zatrzęsło- Na sam koniec dnia, gdy byliśmy już w windzie opowiadałem chłopakom co mnie okropnie wystraszyło. W tamtym momencie winda się zatrzymała, nie chciałabyś widzieć naszych min wtedy i tego jak się baliśmy. Po chwili ruszyła, ale znowu stało się to samo. Nikogo oprócz nas tam nie było,
więc zgoniliśmy to na zasilanie. Po jakimś czasie okazało się, że to Dave majstrował przy tym, żeby nas przerazić.- zaczął się cicho śmiać, zawtórowałam mu. Nie mogłam się oprzeć jego uśmiechu, gdy skierował swój wzrok na mnie po raz kolejny utonęłam w jego oczach.
-Nie chciałabym przebywać z wami wtedy w tej windzie. Jestem bardzo strachliwa, dlatego jak oglądam horrory muszę mieć kogoś koło siebie, inaczej bym już nie żyła- tym razem to ja zaczęłam się śmiać. Dokończyłam deser, polecany przez młodego kelnera, który bardzo mi zasmakował. Dziwne, że mieszkałam tu dziewiętnaście lat i nigdy tu nie przyszłam. Lokal był w barwach brązu i beżu, niezbyt wielki, ale posiadał swój urok. Na ścianach znajdowały się obrazy, pasujące do kolorystyki tego miejsca. Byłam pod wielkim wrażeniem. Wzięłam w dłonie filiżankę kawy i zatopiłam usta w ciepłej cieczy, która aż prosiła się o kolejny łyk.
-Opowiedz teraz ty coś o sobie. Cały czas tylko ja nawijam i nawijam.. Nie nudze Cię? Bo wiesz, może nie masz ochoty słuchać ciągłych opowiadań o Linkin Park i..
-Rzeczywiście nawijasz, ale lubię jak z takim przejęciem opowiadasz o wszystkim- posłałam mu najładniejszy uśmiech, na jaki było mnie stać.
-Ale proszę, opowiedz mi coś o sobie. Bo nic prawie nie wiem o Tobie, chciałbym, żeby to się zmieniło- posłał mi łobuzerski uśmiech, przez co o mało nie zakrztusiłam się kawą- o Boże.. Przepraszam nie chciałem. Pięknie, najpierw Cię oblewam, a teraz to.. Przynoszę na Ciebie pecha- przesiadł się bliżej mnie, wziął do ręki serwetkę i wytarł mi spływającą
po brodzie strużkę płynu.
-Nic się nie stało, samo tak wyszło. No więc, co chciałbyś wiedzieć o mnie?- spojrzałam na niego i oczekiwałam odpowiedzi.
-Wszystkiego, rzecz jasna.
-Gdy miałam 19 lat pokłóciłam się z najlepszą przyjaciółką, przespała się z moich chłopakiem. Gdy w końcu się otrząsnęłam zadecydowałam, że nie chcę mieć z nimi nic wspólnego. Studia to było jedyne co mi przyszło na myśl, zajęłoby mnie to na czas, dopóki nie zrozumiałabym, jak mam postąpić. No i po czterech latach wróciłam tu.. Pogodziłam się z moja przyjaciółką
i jeszcze tego samego dnia, gdy się żegnałyśmy, zaprosiła mnie na swój ślub. Prosząc również, żebym została jej druhną. Zgodziłam się, głupio mi było odmówić, a tak po za tym sądzę, że po tylu latach mogę jej wybaczyć- gdy skończyłam swój długi i nudny monolog, zauważyłam, że ściskam dłonie Chester`a. Podniosłam wzrok, tak, że nasze oczy wpatrywały się w siebie. Chaz naciągnął rękaw bluzy na dłoń i wytarł mi mokre od łez policzki. W jego oczach zauważyłam troskę i zrozumienie. W tym momencie chciałam z całych sił go przytulić, ale nie mogłam sobie pozwolić na takie wybryki. Jednak on jakby czytał mi w myślach, przygarnął mnie w silne ramiona i mocno otulił.
-Wiem, że zdrada to nie jest łatwy kawałek chleba do rozmowy z kimś. Sam to przeżyłem, moja narzeczona zdradziła mnie dwa lata temu. Mimo to wybaczyłem jej, jednak do dzisiaj nie wiem czemu. Wmawiałem sobie, że ją kocham.. Ale prawda jednak jest inna.
Nie chciałam, żeby mnie puszczał. Przyklejona do jego klatki piersiowej czułam równomierne bicie serca. Wsłuchiwałam się w jego rytm. Jego serce należy do muzyki.. Po raz pierwszy od dawna poczułam się bezpiecznie. Tego mi brakowało, poczucie bezpieczeństwa, a on mi je dawał.
*
Usiadłam przed telewizorem z wielką miską popcornu. Koło mnie pojawił się kot mojej młodszej siostry, Alex. Podrapałam go za uszkiem i po chwili leżał ze mną pod kocem. Grzejąc mnie przy okazji w brzuch. Z pilotem w ręku, skakałam po kanałach. Nigdzie nie znalazłam nic sensownego do oglądania. W dodatku myślami cały czas znajdowałam się z Chesteremw kawiarni. To był zdecydowanie mój najlepszy dzień w życiu. Podeszłam do odtwarzacza DVD i przejrzałam moje stare płyty z filmami. `A walk to remember` mój ukochany film, którego nie oglądałam od wieków. Wsunęłam płytkę i po chwili pojawiły się pierwsze sceny. Powróciłam na miejsce, gdzie siedziałam przed chwilą.
Przed północą, cała zapłakana wchodziłam po schodach, żeby nikogo nie obudzić. Jak zawsze wzruszyłam się na tym filmie. Gdy stawiałam lewą stopę na schodku, koło nóg przebiegł mi nasz pupil domowy. O mało nie wytrącając mnie z równowagi. Po paru prawie upadkach doszłam do starego pokoju, w którym znajdowały się porozwieszane plakaty takich gwiazd
jak: Linkin Park, Nirvana, Eminem czy Beyonce, którą osobiście uwielbiałam i podziwiałam. Zsunęłam kapcie i po cichu wsunęłam się pod kołdrę. Przymykając oczy miałam przed sobą Chester`a uśmiechniętego, podekscytowanego jak opowiadał o zespole. Po pięciu minutach ciągłego przekręcania się, w końcu usnęłam z bardzo przyjemną myślą...
~*~
Nie mogłem uwierzyć w to co powiedziała mi Maddie. Co było przyczyną jej wyjazdu, opuszczenia rodziny. To było okropne, więc pierwsze co mi przyszło na myśl to przytulić ją z całej siły, żeby wiedziała, że ma na kogo jeszcze liczyć. Na mnie. Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk telefonu. Spojrzałem na ekran, Mike. Odebrałem.-No siemka, Mikey. Co tam?
-Cześć. Słuchaj, mam propozycję. Masz wolny wieczór?
-Tak, nic nie zapowiada się żebym miał jakieś plany. Opowiadaj, co chcesz.
-Wyskoczyć do jakiegoś baru, napić się piwa i pogadać. Tak jak kiedyś. Jak za dawnych czasów, co ty na to?
-Świetnie. To widzimy się o 7pm, tam gdzie zawsze. Narka.
-Pa- po czym się rozłączył. No to będzie okazja, żeby powiedzieć przyjacielowi o dzisiejszych wydarzeniach, związanych z tą wspaniałą dziewczyną. Mam nadzieję, że napotkam ją na swojej drodze jeszcze nie raz..
~*~
Zanudzę się tu na śmierć, chodź zmienimy lokal! Klimat jakby ktoś umarł! Chodźmy tam, gdzie
byliśmy ostatnio- Już trochę podpici
wyszli z tego nędznego "klubu''.
Mike skierował się na lewo,
Chester na prawo. To nie wróżyło
nic dobrego.
-Idioto, przecież to w tą stronę.
-Chyba ci na mózg padło!
-Boli cię?!
-Zaraz może ciebie zaboleć!
-Przepraszam, panowie gdzie się wybieracie?- powiedziała
jakaś dość młoda kobieta.
-Nie pani sprawa.
-Do tego nowego klubu. Niech pani z łaski swojej udowodni
temu debilowi, że to w tamtą stronę!
-Rzeczywiście, ma pan rację.
-Dziękuję szanownej panience- kobieta odeszła z dość
zażenowaną miną, na szczęście ich nie rozpoznała- sama była już dość pijana.
-Mówiłem, że to w tamtą durniu. Chodź i przestań pieprzyć..
-Zamknij się już!- Mike był wściekły, ale gdy weszli do
klubu na jego twarzy znów zabłysł uśmiech nr. 4 . Oboje dobrze wiedzieli, że szykuje się długa
noc.
-Ta noc jest nasza!
-No to wypijmy za nią!- poleciało już kilka dobrych kolejek, a to był dopiero początek.
-Skoro już tak tu siedzimy, to mów co u Ann.
-A ty co tak o nią pytasz?!
-Bo kurwa lubię.
-Dobrze, skoro musisz wiedzieć. Aktualnie wyjechała do
starej, na szczęście wykręciłem się z tego. Siedzę sobie teraz z kumplem, najebany w 3 dupy.. podczas gdy
powinienem siedzieć u tej starej żmii. To jest właśnie szczęście stary!-
uniósł kieliszek i wypił do dna.
-Doskonale cię
rozumiem. Joanna poleciała do jakiejś koleżanki z przed lat. Chciała mnie
wziąć, ale nie chce mi się siedzieć i wysłuchiwać historyjek z dzieciństwa..
taki shit i tyle. Wypijmy za to, że
jesteśmy gdzie jesteśmy!
-Ty to tylko byś pił, z resztą mi to odpowiada. Pijemy!
-Musimy wykorzystać tą noc.. dziewczyn nie ma, mamy luz.
To nie zdarza się często. Tak w ogóle,
mam ogromną chęć coś odwalić, jak za dawnych lat. Kiedy w klubach już nawet nie
pytali co zamawiamy, za dobrze nas znali po codziennych wypadach.
-Ja też, to później.. patrz na tamtego gościa przy
stoliku po lewej. Strasznie mnie wkurwia.
-Powinien zdecydowanie dostać za twarzówę.- Nie
zapowiadało się ciekawie, ale podeszli do nieznajomego.
-Czego chcecie? Znam was! Wy jesteście z Linkin Park, nie? Mogę autograf?!
-Jasne!- Chazz zawsze chciał uszczęśliwić fanów, choć ten
na takiego nie wyglądał. Bardziej przypominał fana muzyki klasycznej, ale to
mniejsza.
-CHESTER!
-CO?!- Tutaj Chazz radykalnie zmienił podejście do faceta
z którym rozmawiali.
-Sorry, ale nie mogę dać ci tego autografu- zaczął udawać
rozgniewanego, obrażonego 3-latka.
-No jak to?
-No tak to, mój przyjaciel mi na to nie pozwala.
-Ale.. przecież mówiłeś, że dasz..
-Oh, tak mi kurwa przykro... Jak mogłem...Jestem takim
dupkiem, idiotą... No wiesz jak jest.
-Stary, lepiej chodźmy stąd- Mike nie mógł wytrzymać ze
śmiechu.
Dopili ostatniego drinka i wyszli z baru. Latarnie zgasły.
Przepiękną uliczkę, którą szli oświetlał jedynie ogromny księżyc. Na niebie nie
było ani jednej chmurki.
-Tak w ogóle, muszę Ci coś powiedzieć.
-Wal stary, jestem gotowy na wszystko.
-Pewna kobieta.. no zauroczyła mnie.
-Mówisz tak dlatego, że alko uderzyło ci do głowy ?
-Poważnie idioto, myślę o niej odkąd ją zobaczyłem.
-Wiesz przynajmniej jak ma na imię? Ogólnie przypomnę Ci, że masz narzeczoną, bo pewnie już zapomniałeś.
-Wiesz przynajmniej jak ma na imię? Ogólnie przypomnę Ci, że masz narzeczoną, bo pewnie już zapomniałeś.
-Pamiętam, wkurwiła mnie.. wie, że zespół to dla mnie
wszystko, a fani są jak tlen.. Ale nie, ona widzi tylko siebie w tym jej
pojebanym świecie. Ja to tylko taka czekoladowa posypka na jej idealnym
ciastku z kremem, które nazywa życiem.
-Jakie metafory.. stary zapisz to. Już widzę to pierwsze
strony gazet, z tytułem: Nowy kawałek Linkin Park `Cake with Cream` już niedługo w sprzedaży na płycie `Unicorns and Lollipops`! Już czuję tę sławę..!
Po tych słowach Chester usiadł ze śmiechu na chodniku przy
domku nr. 28. Chwilę później Mike dołączył do niego i obaj śmieli się
zagłuszając spokój tej nocy.
-I like unicorns... and you like lollipops... aw yaeh!-
Chester nie mógł się powstrzymać, śpiewał płynnie i głośno. Mike nie chciał być gorszy.. zaczął rapować:
-Unicorns and lollipops, aw yeah, aw yeah!
-Brakuje nam tylko gitary..!- Chester przestał się
wydzierać, gdyż znowu dostał napadu śmiechu. Mikey popatrzył na zwijającego się
Cheza i przypomniał sobie ich pierwsze wspólne wypady na miasto. Gdy dopiero zaczynali się poznawać. Ta noc
była wyjątkowo podobna do jednej w ich przygód, niestety za dobrze się nie
skończyła..
-Ziemia do Mike'a.
-Co? A tak.. już wróciłem.
-Patrz! Widziałeś to? Jaka laska w oknie.. patrzyła na nas
!
-Gdzie, jak?!
-No tam, naprzeciwko. Trzecie okno od lewej, przy
balkonie.
-Światło zgasło. Ejj... stary myślisz o tym samym co ja?!
-Margaret Collins. Ehh, co to były za czasy.
-Najlepsza dziunia w mieście.
-Oo tak, jak najbardziej. Szczególnie dobrze wyglądała na
tym leżaku.. podkreślał jej kolor oczu- Obydwoje
mieli w głowie wizję tego dnia, gdy podglądali opalającą się topless sąsiadkę
babci Brada. Te parę minut, kiedy wszyscy z zespołu i rodziny Brada siedzieli
przy stole zajadając się sałatką warzywną i pierogami, w czasie kiedy oni dwaj
wyszli na podwórko pod pretekstem
przewietrzenia się. Od razu pobiegli pod ogromny dąb babci Delson, wspięli się
na najgrubszą gałąź i wpatrywali w córkę starego pana Collins'a. Ona nie
zwracając uwagi na otaczającą rzeczywistość zatapiała się w rytmach utworów
Nirvany. Chester i Mikey w tym czasie
przepychali się na gałęzi, dla jak najlepszego widoku na młodą dziewczynę,
trwało to dość długo, mężczyźni walczyli zawzięcie. Nagle ta gałąź która
wydawała się tak gruba, tak stabilna i bezpieczna.. zaczęła pękać. Chez i
Mikey nawet nie zwrócili uwagi na dźwięki łamiącego się drzewa. Z sąsiedniego
domu wyłonili się rodzice Margaret, więc chłopcy trochę przystopowali, żeby
państwo Collins ich nie usłyszeli. Dopiero w tym momencie zdali sobie sprawę z
tego, że w przeciągu kilku sekund znajdą kilka metrów niżej, na trawniku. W
ostatniej chwili złapali się gałęzi wyżej. Wisieli bezwładnie, gdy ich `ławka`
spadła z hukiem na ziemię. Nie umknęło to uwadze pana Collinsa. Zauważył ich.
Wściekłość ulatniała się z niego, wręcz parując. Krzyknął do córki, aby ta jak
najszybciej się ubrała. Choć ona i tak go nie słyszała. On sam biegł już w
stronę Cheza i Mike'a, którzy pędem schodzili z drzewa, by uniknąć tego
nieprzyjemnego spotkania. Dostali się na ziemię, gdy ojciec pięknej dziewczyny
był ok. 2 metry od nich. Najszybciej jak
mogli uciekli z miejsca zdarzenia, śmiejąc się przy tym jak nigdy. Staruszek
szybko się zmęczył i dał za wygraną. Wrócił do swojego ogródka klnąc po
drodze...
Chwilę zamyślenia przerwał w końcu Mike:
-Wiesz, myślę, że babcia Delson raczej nie wspomina nas za
dobrze.
-Najlepsza i tak była Margaret. Wylane na wszystko i
wszystkich!- Chester cały czas zwijał się ze śmiechu. Dziewczyna znów się im
przyglądała.
-Ejj.. na 100% wiesz o czym teraz myślę.
-Jakby to była jakaś nowość.. czy ty gazet nie czytasz?! Bennoda, telepatia.. taka sytuacja. A
tak serio, chyba wiem..!- Ches
uśmiechnął się jednoznacznie.
-Patrz, poszła.. szybko!- Przebiegli ulicę i
przeskoczyli przez dość niski płot nieznajomej. Jako, że pod jej oknem stała
dość wysoka pergola, skorzystali z okazji i wspięli się po niej na balkon.
Usadowili się- tradycyjnie- na drzewie rosnącym tuż obok jej balkonu. Mieli
idealny widok, choć ich nie było widać za koroną drzewa.
-WIDZISZ TO?!
-Stary zamknij się.. pamiętasz, że ona ma nas nie słyszeć?
-A.. no tak. Ale patrz tam.. jej łazienka!
-Co jak co.. mamy szczęście.
-My zawsze mamy szczęście! Pamiętasz tamten koncert..?
Rob, Brad, Joe i Dave w innej taksówce
tuż za nami utknęli w korku a my na luzie przejechaliśmy!
-I te nerwy chłopaków jak dzwoniliśmy spytać się, jak idzie..!- śmieli się zapominając, że mieli być cicho. Gdy światło w łazience
zapaliło się, zamilkli jak zaklęci. Dziewczyna zaczęła rozbierać się do kąpieli.
-Boże najdroższy... TO ONA!- Chester niebezpiecznie
zachwiał się na gałęzi. Momentalnie zszedł z drzewa na balkon i ściągnął za
sobą Mike'a. Gdy schodzili na ziemię Mike zachwiał się.. i spadł. Wywołało to
trochę hałasu, więc najszybciej jak
potrafili uciekli z miejsca zdarzenia. Przecznicę dalej Mike zatrzymał się,
cały zziajany usiadł na ławce w parku czekając na wyjaśnienia.
-Ches do cholery.. taka dobra laska a ty odwalasz takie
cyrki!
-Ty nic nie rozumiesz.. to ona, byłem z nią dzisiaj w
kawiarni.. Boże, błagam.. oby mnie nie poznała!
-To ta laska, która cię zauroczyła? Nie mów, że ci uległa i poszła na kawę?!
-Jak tu się oprzeć takiemu przystojniakowi!
-Tak, tak, racja. Ale czekaj.. jak to się w ogóle stało,
że ją zaprosiłeś?!
-Pamiętasz.. wychodziłem z sali po tej kłótni, a ona
pojawiła się przede mną w ułamku sekundy i tak jakby wylałem ja nią kawę.
-Nie miałeś kawy durniu.
-Ona ją miała cymbale, słuchaj dalej.. wiesz, od razu
urzekło mnie jej uderzające piękno. Ciemne, długie loki, oczy czarne jak
perełki, malinowe usta, jasna cera. Idealny makijaż, idealna figura, idealny
strój który poplamiłem. Żadnej innej
dziewczynie nie zaproponowałbym kawy na przeprosiny, ale ona.. po prostu gdy
ją zobaczyłem cała złość ze mnie uleciała, nastąpiło ukojenie, czaisz?! To nie
było normalne, serce biło szybciej, oddech przyspieszył. Niestety, odwróciła
się i poszła. Czekałem jak jakiś zdesperowany nastolatek przed wejściem, żeby
ją jeszcze złapać. Udało się, siedzieliśmy chyba z 3 godziny w jakiejś
kawiarni. To raczej nie w moim stylu, ale z nią po prostu wszędzie byłoby
idealnie.
-To się wkopałeś. Przynajmniej wiesz gdzie mieszka!-
Mikey wyobrażał sobie dziewczynę, która
daje policzka Chesterowi, gdyż ten, po pierwszej randce podglądał ją w łazience
z gałęzi drzewa. Nie wytrzymał, wybuchł śmiechem jak opętany.
-Stary, to nie jest śmieszne.. ale, dobra koniec smentów.
Dawno nic nie piliśmy nie?!
-Taa, chodź poszukamy jakiegoś klubu. Ale.. Ches, co z
Joanną?
-Nie mam pojęcia. Nawet nasz spostrzegawczy Joe nie
wymyśliłby co zrobić z tym fantem.
-Hahahaha!
-Chodź, może wejdziemy tutaj?
-Spoko.. chodź-
Mężczyźni weszli do środka, jednak już od progu Ches zawrócił.
-Co się dzieje?!
-Patrz kto siedzi przy barze.
-Nie miała być z przyjaciółką czy z kimś tam?! Chodź
zapytamy czy nic jej nie jest..
-No dobra.
-Ooo cześć. Co wy tu robicie?
-Chcieliśmy się zabawić. Tak raz na jakiś czas trzeba się
wyrwać z domu i zaszaleć.
-No tak, racja.
-No tak, racja.
-A ty nie miałaś być z przyjaciółką?- powiedział Chaz,
który dotąd milczał.
-Miałam.. ale źle się czuła, nie chciałam jej przemęczać.
Dlatego też siedzę tu sama.
-Zawsze może panienka napić się ze mną, zawsze do usług.. w
końcu kilka kolejek już nam ładnie poszło- dyskusję przerwał barman,
najwyraźniej nieprofesjonalny, gdyż sam był już pijany.
-Może pan łaskawie zamknąć tę krzywą mordę i nie wtrącać
się w cudze sprawy?!- Chez był już mocno podminowany. Jeszcze chwila i wybuchnie.. barman wytrącił
go z równowagi.
-Chester, kochanie uspokój się.. przecież to nic takiego..
-Właśnie Ches, spokojnie..- Mike wyczuwał co zdenerwowało
przyjaciela, chciał go jak najszybciej odciągnąć od Joanny, nie chciał, żeby kłócili
się w jakimś barze, obaj pijani. To nie mogło się skończyć dobrze.- chodź
musimy jeszcze gdzieś zajrzeć, pamiętasz?- Chester zrozumiał plan Mike'a i
udając, że mu się opiera wyszedł z klubu `pchany` przez kumpla.
-No nie wierzę- Ches trząsł się ze złości.- Niech sobie
popija o 4 nad ranem z barmanem. Okey.
-Ty idioto i kretynie! Widziałeś, że jest pijany..? Mógł
to wszystko równie dobrze zmyślić, leciał na Joannę. Było widać.
-A wiesz co, jebać to.- Wziął z ziemi jakiś kamień i
cisnął w czarną otchłań za ich plecami. Uszli 2 kroki, gdy usłyszeli dźwięk
rozbijanego szkła.
-Ty idioto, kretynie, cymbale....! Trafiłeś w jakieś okno!- Ruszyli przed siebie, żeby nie wzbudzać podejrzeń. Skryli się na pobliskim
placu zabaw śmiejąc się przy tym jak (chyba) nigdy wcześniej. Zamówili taksówkę.
Stwierdzili, że lepiej jeśli wrócą już do domów. Nie wiadomo co się jeszcze może
stać. Taksówka podjechała, gdy wokół zaczęły zjeżdżać się samochody policyjne.
Wsiedli i od razu podali adresy. Odjechali w pośpiechu, najwyraźniej kierowca również
jak najszybciej chciał wrócić do domu.
Za szybą przebiegał nocny obraz miasta. Przyjaciele
uspokoili się, wpatrując w melancholijną przestrzeń. Taksówka zatrzymała się
przed domem Chestera.
-To do wieczora stary, grill u nas, pamiętasz?
-Jasne, na razie!- Chester wyskoczył z taksówki i szybkim
krokiem poszedł do drzwi domu. Otworzył
bez klucza. W środku była już Joanna.
W pośpiechu zdjął buty i kurtkę i pobiegł na górę, do ich
wspólnej sypialni. Joanna stała przy oknie wpatrując się w rozgwieżdżone niebo.
Gdy usłyszała głośny oddech ukochanego odwróciła się. Patrząc na siebie nawzajem wymiękli, od razu wpadli sobie w ramiona z
całą stertą przeprosin.
No i oto obiecany rozdział, w zamian za 1000 wejść !
Dziękujemy wam bardzo .. jesteśmy prze-szczęśliwe :D
Tradycyjnie pisały : ChazzyChaz i Chazzy :D
Musicie wiedzieć, że kochamy Bennodę. Macie tu link do cuudaśnego gifa :
Komentujcie, krytykujcie, podziwiajcie .. co tam zapragniecie : ))
& Linkin Park Soldiers łączmy się i ściągajmy Linkinów do Polski again ! ♥
Chazzy ♥
[edit.] przepraszamy, za błędy, które niestety są, nawet jeżeli są poprawione to nie znikają czasami . ;// . Zapraszamy do oglądania zakładek u góry . ♥
[edit.] przepraszamy, za błędy, które niestety są, nawet jeżeli są poprawione to nie znikają czasami . ;// . Zapraszamy do oglądania zakładek u góry . ♥
Rozdział PRZEZAJEBISTY! I nareszczie dłuuuugi! Tak trzymać dziewczyny.
OdpowiedzUsuńTe wybryki Chaza i Mike'a mnie rozwaliły... dużo się dzieje w tym rozdziałe- i bardzo dobrze! Super się czyta... jednym słowem- WOW! :D :* Ode mnie same pozytywy, chociaż mam jedną jedyną małą uwagę: jak piszecie dialog, tutaj pomiedzy Mike'iem a Chesterem to dorzucajcie od czasu do czasu np. "rzekł Mike, powiedział Chester" bo jak dialog jest długi to ja się gubie i nie wiem kto co powiedział... :) Po tym rodziale zdecydowanie jestem fanką tego bloga i Waszego talentu. :D Życzę weny i jak najpedziej do następnego. Pozdrawiam! :) ~~Merry65
Dziękujemy bardzo, naprawdę długo nad nim pracowałyśmy :D.Co chwile przychodziły nam nowe pomysły.. myślałam,że nigdy go nie skończymy :D ! Zapamiętam, następnym razem dialogi będą bardziej dopracowane :)) !
UsuńChazzy. ♥
Fajne, scena z windą jest z Funny Linkin Park, prawda? :D Skąd ja to znam...
OdpowiedzUsuńA wracając do rozdziału, dobrze, że się wydłużył, ale zadbajcie o rozdzielenie dialogów , tu mam uwagę do poprzednika: "rzekł..." - takiego sformułowania się nie używa, bo jest sztuczne i psuje cały efekt, powinno być natomiast pomiędzy myślnikami coś o przeżyciach, emocjach, zależy od sposobu narracji etc, ale się nie będę rozwodziła.
Cuda odstawiane przez Bennodę: genialne :D Ale to wiadomo, ja kocham ten paring i nic tego nie zmieni!
Dużo weny!
Dokładnie to z kanału `linkinparkpoland` :D . Postaramy się dopracować dialogi, żeby czytało się lepiej. My także uwielbiamy Bennode dlatego chciałyśmy to umieścić w rozdziale, także chciałyśmy, żeby było zabawnie, a nie cały czas smutek i przygnębienie . ;3 Dziękujemy za miłe słowa . ~ChazzyChaz ♥
UsuńOjeju, jeju, nawet nie wiesz, jak mi się miło zrobiło :)
OdpowiedzUsuńDobre było to z windą, lałam z tego, ale i tak najbardziej powaliło mnie to o:
"-A ty co tak o nią pytasz?!
-Bo kurwa lubię."
Epickie po prostu, serio. Chciałam dziś kupić płytę Gunsów ale mama nie pozwoliła :(
Kupię za tydzień :)
Pozdrawiam i życzę weny :)))
D-z-ę-k-u-j-e-m-y ! ; d .
UsuńCieszę się, że sie podobało : ) .
Chazzy ♥
Weszłam ostatnio i zorientowałam się, że mam spore zaległości więc przeczytałam wszystko od początku :v Nieźle Wam idzie, będę dalej wpadać :D chazzychaz z in-pieces
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy:
OdpowiedzUsuńonlymy-way.blogspot.com
Haha od tego rozdziału coraz bardziej lubię Waszego bloga!:D Uśmiałam się, macie duże poczucie humoru, chociaż czasem jest trochę chaotycznie;) Co do uwag, to zgadzam się z Shadowgirl, ale i tak jest już znaczna poprawa:)
OdpowiedzUsuń"-Wiesz przynajmniej jak ma na imię? Ogólnie przypomnę Ci, że masz narzeczoną, bo pewnie już zapomniałeś." -ten tekst Mike'a po prostu wymiata. Rozwalił mnie na łopatki i czynniki pierwsze xD haha super, dziewczyny, tak trzymać!:)
Nominowałam Was do Versatile Blogger Award:)
Dziękujemy za opinię i za nominację ! ♥ . ~ChazzyChaz .
UsuńA tak btw, to pytałyście się mnie na blogu jak zrobiłam ten nagłówek. W Photoscape;) Jeśli dalej macie jakieś problemy, to dajcie znać. Postaram się pomóc.
UsuńBardzo prosiłabym o informowanie mnie o nowych rozdziałach i one shotach na http://road-to-linkoln-park.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy: http://linkin-park-soldiers.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń